czwartek, 20 marca 2014

Prolog

Oto nasz prolog! Trochę długi, ale mamy nadzieje, że Was zaciekawi. :)
Liczymy na Wasze komentarze! ♥
Mała podpowiedź na początek:
Tytuł rozdziału jest zarazem piosenką, proponowaną do niego. Wystarczy, że klikniesz na tekst, a zostaniesz przekierowany na stronę. :)
________________________________________________________


            Był letni sobotni wieczór, kiedy wszystkie światła domów pogasły, a na drogach zaczęły rozświetlać się latarnie. W klubie na obrzeżach miasta Hornsby, szykuje się wielka impreza. Osiemnastka to jedna z najcenniejszych imprez w naszym życiu. Skok nad przepaścią, która od wieków dzieliła dzieci, od dorosłych. Co musi czuć dziewczyna, wchodząca w ten świat? Nabuzowana emocjami, hormonami, pełna energii? Pragnąca seksu, przelotnego romansu lub prawdziwego zauroczenia? A może pełna radości i podekscytowana ?
- Kurwa, Lis ! - zawołała przyszła osiemnastolatka - Wynieś stąd te kadzidła ! Ta impreza działa mi już na nerwy - burknęła, naburmuszona.
- To nie żadne kadzidła, Sam - odpowiedziała tamta uśmiechnięta - To tylko palący się patyczek, uwalniający zapach drzewa sandałowego, który wpływa na nastroje ludzi w sposób łagodny, pozwala poczuć pewnego rodzaju ekstazę.
- Serio, Lis ? - warknęła sarkastycznie przyjaciółka - Próbujesz zrobić z siebie radosną troglodytkę ? - Lisa roześmiała się - Chcesz być hipisem ?!
- Głupia - odpowiedziała, rzucając w nią ze śmiechem kadzidełkiem - Jaja sobie z ciebie robię.
           Dziewczynie nie spodobało się to, że przyjaciółka robiła sobie z niej żarty. Impreza urodzinowa pochłonęła tyle jej czasu, a ciężka praca przy tym ją wykończyła. I jak tu bawić się w swoje urodziny, kiedy ma się dość wszystkiego ? Świata, ludzi, głupich zapachów uwalniających się z drewnianych patyczków.
- Wiem, czego tu brakuje - powiedziała zamyślona Lisa.
- Hmm ?- mruknęła Samantha, opadając ciężko na krzesło.
- A gdzie wszystkie alkohole ?! Jak ja mam się bawić ?- zawołała zrozpaczona Lis.
- I mówi to abstynentka - burknęła rozbawiona Samantha. Jednak ktoś potrafił poprawić jej humor w takiej sytuacji.
           Lisa z uśmiechem wyszła z sali, a Samantha nadal zmęczona siedziała na krześle. Czy uda jej się zabawić, choć miała już tego dość ? Wszystko było przygotowane perfekcyjnie dzięki pomocy Lisy, która ukazała swoją artystyczną duszę. Sam zachwyciła się tym wszystkim. Nigdy w życiu nie widziała tak pięknej 18 - nastki, choć ona nawet się nie zaczęła. Impreza zaczynała się o 20, a magiczny moment dorosłości czekał ją dopiero o 22:05. Nagle do sali wleciała zdyszana Lisa. Wpatrywała się w Samanthę przerażana.
- Co się stało ? - zapytała przyjaciółkę.
- Jest... jest - próbowała złapać oddech - Jest już 19. Muszę się przygotować ! - zawołała.
            Samantha uniosła brwi i uśmiechnęła się.
- Co ty niby chcesz ze sobą zrobić ?- zapytała.
          Lisa spojrzała się na nią, jak na idiotkę i wskazała na swoją głowę.
- Helou - odparła - Włosy same się nie ułożą.
         Samantha zmrużyła oczy, przyglądając się przyjaciółce. Chcąc nie chcąc, musiała przyznać, że jej loki był wyzwaniem. Niesamowicie pasowały do jej uroczej, wiecznie roześmianej twarzy. Brąz włosów komponował się z błekitem jej oczu. Wszystko jakby scalało się w jedno - Lisę. Ale, pomimo że Sam przyglądała się przyjaciółce, nie mogła znaleźć żadnych oznak, aby ta jakoś szczególnie układała fryzurę. Było to zwykłym... nieładem.
- Kurwa rozcięłam łokieć ! - ryknęła Samantha, po dłuższym czasie wpatrywania się w swoją przyjaciółkę. Zamyślona, nie zauważyła wystającej igły, o którą zahaczyła.
- O sorka - odparła Lisa - to moje  - dodała, chowając ją do tylnej kieszeni. Nagle zmierzyła Samanthę od stóp do głowy - Ruchy, Sam!  Tak nie wpuszczę cię na twoją imprezę!
     Samantha przewróciła rozbawiona oczami i udała się za przyjaciółką, by przyszykować się na wspaniałą imprezę roku.

                Zabawa trwała w najlepsze od paru godzin. Wszyscy tańczyli w rytm muzyki, niektórzy nawet za dużo już wypili. Parę zakochanych par obściskiwało się po kątach. Wszystko wydawało się piękne, a Samathcie powrócił humor, ale Lisę ciągle coś nurtowało, była zniecierpliwiona i co chwilę rozglądała się, jakby kogoś szukała
- Co jest ?- zapytała Sam - Szukasz kogoś ?
- Nie... – odpowiedziała, od razu się uśmiechając - Tylko się rozglądam.
- Wyglądasz, jakbyś się  nie bawiła dobrze - odparła Samantha - Napij się, to ci pomoże - dodała, podając jej kubek jakiegoś alkoholu.
- Nie - odparła prędko i uśmiechnęła się radośnie- Czekam, aż wybije godzina twoich urodzin, wtedy zacznę.
        Samantha uśmiechnęła się w odpowiedzi i odeszła do gości. Lisa została sama, z beznadziejnym poczuciem odrzucenia.
- Proszę, nie spieprzcie tego - mruknęła.
         Minuty mijały coraz szybciej i zbliżała się TA godzina, a po chłopakach, na których oczekiwała Lisa, ani śladu. Czy czuła się zawiedziona ? Owszem. Liczyła, że będą na czas, a nawet wcześniej, przecież jej obiecali. Nie mogła uwierzyć, że mogli ją wystawić.
Zostało 5 minut, a Sam już stała uradowana na scenie, z rumieńcami na policzkach, po alkoholu.
- Kurna, chłopaki zabije was ! - warknęła Lisa.
- Co nam zrobisz ? - rozległ się głos za nią.
       Przerażona, aż podskoczyła.
- Michael ! - zawołała, łapiąc się za serce - Wreszcie jesteście – odpowiedziała, uśmiechając się ze szczęścia - Szybko na scenę ! Zanim ona zacznie gadać, bo przegoni wszystkich gości - kiedy Michael nadal stał w miejscu, uśmiechnięty, Lisa powtórzyła - JUŻ !
         Chłopaki szybko zebrali się na scenie. Całe szczęście, że Lisa rozstawiła wcześniej sprzęt, choć to dziwne, że Sam nie zwróciła na to uwagi. Lokal był wynajmowany, więc może stwierdziła, że sprzęt był tu już wcześniej.
          Dziewczyna wyglądała na zdziwioną. Michael podszedł do niej z uśmiechem i delikatnie popchnął ją, dając do zrozumienia, żeby zeszła ze sceny. Samantha podeszła do Lisy i spojrzała się na nią zdezorientowana, a ta odpowiedziała jej szerokim uśmiechem. Chłopaki bez zbędnych słów zaczęli grać. Sam nadal nie rozumiała o co chodzi, a Lisa wpatrywała się z zachwytem na swojego przyjaciela.
- Lis - zaczęła Sam - O co tu chodzi ?
- Najlepszego, Sam - zawołała Lisa - To prezent ode mnie.
       Na ścianie za chłopakami wyświetlały się zdjęcia wspólne Samanthy i Lisy, a chłopaki do tego grali jedną z ulubionych piosenek Sam, Green Day - Holiday. Sam wpatrywała się na scenę zafascynowana. Nagle zwróciła spojrzenie na swoją przyjaciółkę i szepnęła, wzruszona.
- Dziękuję.
       Lisa uśmiechnęła się w odpowiedzi, zapatrzona w jej błękitne oczy, które tak bardzo uwielbiała. Nie było człowieka, który by się nimi nie zachwycał. Były jak nie z tego świata. Mocny odcień, przyciągał wzrok każdego i hipnotyzował. Zaraz potem chłopaki wykonali swój kawałek - Eighteen.
"She told me to meet her there,
I can’t afford the bus fare,
I’m not old enough for her,
I just hate not being eighteen."
- To nie wszystko - dodała prędko Lisa, kiedy skończyli grać- Nie chciałam, żeby wyszło, że nic ci nie dałam... - mówiła, grzebiąc po kieszeniach. Nagle wyjęła małą paczuszkę i wręczyła ją Samanthcie.
        Dziewczyna spojrzała się na nią, jakby bała się, co może być w środku. Otworzyła ją ostrożnie. Kiedy zauważyła, co jest w środku, jej oczy rozbłysły.
- Kondony ? - zapytała z uśmiechem - Na pewno mi się przydadzą. Wiedziałaś, czego chciałam. DZIĘKUJĘ - dodała sarkastycznie.
         Lisa roześmiała się wesoło i szybko podleciała do stolika i przyniosła dwa kieliszki szampana.
- A teraz wypijmy za twoje zdrowie
- Lisa, ty pijaczko ! - zawołała w odpowiedzi, ale z radością wypiła trunek.
           Kiedy chłopaki skończyli  grać, na sali rozległy się wiwaty.
- Dziękujemy - powiedział jeden z nich do mikrofonu - Wszystkiego Najlepszego, Sam !
         Dziewczyna spojrzała się na chłopaka, ale za nic w świecie nie mogła go skojarzyć. Widocznie go nie znała. W sumie kojarzyła tylko Michaela, przyjaciela Lisy. Kiedy chłopaki zaczęli zbierać sprzęt, dziewczyny wleciały szybko na scenę, a Lisa złapała za mikrofon. Była zła na chłopaków, że nie potrafią porządnie zrobić koncertu, a ona musi za nich wszystko kończyć. Ciągle im powtarzała, by jakoś zaczęli rozmawiać z fanami, przedstawiać się, ale chyba nigdy nie wbiją sobie tego do głów.
- Zagrał dla was 5 Seconds of Summer - zawołała.
        Znów rozległy się wiwaty. Lisa skorzystała z okazji i podbiegła do Michaela, żeby wreszcie się przywitać. Rzuciła się z rozpędu na niego, oplatając go w biodrach nogami. Michael  o mało się nie wywalił. W ostatniej chwili złapał ją i aż zatoczył się w tył.
- Wariatka- mruknął rozbawiony.
- Byłeś niesamowity ! - zawołała dumna ze swojego przyjaciela.
        Michael odstawił ją na ziemię, a ona zaczęła witać się z resztą. Najpierw podeszła do Ashtona i przytuliła go mocno, dziękując za koncert. Potem podeszła uśmiechnięta do Luke’a, z którym siedziała razem na francuskim.
- Salut ! - zawołała po tym języku. Obydwoje wykonali francuski gest przywitania, czyli cmoknęli się w policzki.
- Merci - odpowiedział chłopak, a Lisa spojrzała się na niego spode łba.
- Popracujemy jeszcze nad twoim francuskim - dodała rozbawiona.
            Podeszła do Caluma, chcąc go przytulić.
- Radziłbym nie - powiedział nagle Michael.
           Lisa spojrzała się na  niego zdziwiona.
- Czemu ?
- Bo się chłopak jeszcze podnieci - dodał rozbawiony Luke.
- Ej ! - zawołał Calum.
- Ah, chłopaki. Zachowujcie się - powiedziała i bez wahania przytuliła chłopaka.
- Teraz powitajcie moją przyjaciółkę, Samanthę ! - wykrzyknęła uradowana, wskazując na dziewczynę.
- Cześć – odpowiedziała trochę nieśmiało, ale nie był to zbytni problem. Alkohol w jej krwi sprawił, że nie myślała dosyć jasno i z każdą sekundą nabierała coraz to większej pewności.
                Lisa przedstawiła jej po kolei każdego z członków zespołu.  Sam nie wiedziała, że Lisa zna takich chłopaków. Była trochę  zdziwiona. Jej przyjaciółka nie należy do osób, która łatwo zawiera przyjaźnie, szczególnie z chłopcami. Czy to sprawka Michaela ? Czy to on tak na nią wpływa ?
- A my się znamy – powiedział Luke,  kiedy Lisa ich sobie przedstawiła.
- Naprawdę ? – odparła zdziwiona Sam i zmierzyła chłopaka wzrokiem – Nie kojarzę cię.
- Chodzisz z nami na francuski – powiedział, a kiedy nadal wyglądała na nieprzekonaną, dodał – Siedzę z Lisą.
                Dziewczyna spojrzała się na swoją przyjaciółkę, ale za nic nie mogła przypomnieć sobie z kim ona siedzi i czemu akurat one nie siedzą na tej lekcji razem.
- Przykro mi, nie kojarzę- odparła.
                To nic dziwnego, że przyjaciółki nie siedzą razem na lekcji francuskiego. Jest na to proste wytłumaczenie, ich nauczycielka uznała, że skoro uczą się języka miłości, będą siedzieć w parach damsko-męskich. Wtedy Lisa wypatrzyła wzrokiem swojego znajomego, Luke’a i usiadła z nim, a do Samanthy dosiadł się inny chłopak, który nie bardzo przypadł jej do gustu. Był tak zwanym kujonem, więc dla Sam był on niewidzialny.
- Ah ! – zawołała Lisa, klaszcząc w dłonie. Chciała jak najszybciej przerwać tą rozmowę. Znała Samanthę i wiedziała, że pomału zaczyna ją to wkurzać. Nie lubiła szkoły, a tym bardziej była wiecznie nieobecna na lekcjach – Chodźmy się najebać ! – zawołała.
                Wszyscy zwrócili na nią wzrok. Byli zdziwieni jej zachowaniem, nigdy taka nie była. Michael podszedł do niej, złapał ją pod brodą i spojrzał prosto w oczy. Obejrzał lewy profil, potem prawy. Wyglądał na zamyślonego. W końcu puścił ją.
- Nie, to ona – odpowiedział – Nasza Lisa się zgorszyła.
- Usłyszałam że pijemy ! - krzyknęła nagle Samantha.  Zeszła ze sceny i podeszła do stolika z alkoholami, wzięła z niego dwa kubki i jeden z nich podała Lisie - Częstujcie się – powiedziała, pokazując ręką stolik.
                Chłopcy podeszli i każdy z nich wziął sobie alkohol.
- To teraz idziemy tańczyć ! - krzyknęła ponownie Sam, wypijając cały kubek trunku. Po chwili dziewczyna zniknęła w tłumie tańczących ludzi.
- Sorry chłopaki - powiedziała Lis. Tamci spojrzeli się na nią rozbawionym wzrokiem.
- Musi być już nieźle wypita - powiedział Ash.
- Uwierz mi, ona tak zawsze - odpowiedział Michael.
- Skąd ty to możesz wiedzieć ? - oburzyła się Lisa.
- Słyszało się to i owo - powiedział Mikey.
                Usłyszeli jak dźwięki wolnej piosenki wypływają z głośników. Sam zmierzała chwiejnym krokiem w ich kierunku.
- To pijemy ? – spytała. Wszyscy spojrzeli na nią, trzymając w ręku kubki, których jeszcze nie skończyli pić.
- Może troszkę... - zaczął mówić Calum.
- Przyśpieszymy - dokończyła Lisa, dopijając swój napój do końca i szarpiąc Michaela za rękę. Pociągnęła go do stolika.
Wszystkich dziwiło zachowanie dziewczyny, bowiem znali ją na tyle, że wiedzieli,  iż jest abstynentką.  Teraz stała przy stoliku z alkoholem i ustawiała kieliszki w rządku.
- Lis, co ty robisz ? - zapytał ją Michael, kiedy już wszyscy do nich dołączyli.
-Ciii - odparła, nalewając do każdego kieliszka wódkę. Starała się, żeby wszędzie było po równo.
- Czy to... ? - zaczął Calum.
- Tak ! - zawołała, akurat kończąc nalewać - Kto szybciej wypije.
- Co ?! - odparł przerażony Michael - Lis, to nie...
- Czas start ! - zawołała, od razu pijąc pierwszy kieliszek.
- Zwariowała - szepnął Luke.
                Mieli ich po trzy. Michael mógł odetchnąć z ulgą. Przynajmniej trzy ! Podniósł kieliszek do ust i wypił za jednym zamachem.
- Skończyłam ! - bąknęła Lisa, w momencie, kiedy Michael odstawił pierwszy  kieliszek.
                Chłopcy spojrzeli się na nią z przerażeniem. Przypatrywali się jej, sprawdzając czy się trzyma.
Nagle zakręciło jej się w głowie i złapała się stolika. Michael szybko ją przytrzymał.
- W porządku ? - zapytał z troską.
                Lisa kiwnęła głową. Czuła, jak jej  żołądek pali.  Uśmiechnęła się szeroko, nie zważając  na to, że czuje mdłości.
- Wygrałam ! - wykrzyknęła radosna, plącząc trochę słowa - W nagrodę chcę z tobą zatańczyć ! - złapała Michaela za rękę i chwiejnym krokiem zaprowadziła go na parkiet.
                W ostatniej chwili chłopak złapał Caluma za nadgarstek, mówiąc bezgłośnie "Pomocy".
Oczywiście, nie chodziło mu o to, że nie chciał tego robić, albo obrzydzała go myśl pijanej Lisy. Potrzebował po prostu pomocy w razie gdyby Lisa za szybko "odpłynęła". Tak kończą niedoświadczeni pijacy. Calum bez zbędnych słów udał się za nimi w tańce, a pozostała trójka przyglądała się im ze zdezorientowaniem. Po chwili Sam się ocknęła, wzruszyła tylko ramionami i podeszła do stolika, gdzie znajdowały się jeszcze dwa niedopite kieliszki.
- Ej - zaczął Ashton, zauważając, że dziewczyna bierze je do ręki. Niestety, kiedy zwrócił jej uwagę, ona odkładała właśnie drugi pusty kieliszek.
- Mocne jesteście - skomentował Luke. Uśmiechnął się szeroko i nalał jeszcze każdemu po jednym - Za Sam ! - zawołał, wznosząc toast.
- Za mnie ! - zawołała uradowana, wypijając szybko kieliszek.
                Zaczęli się śmiać. Nie było powodu, po prostu, podobało im się to. Samantha zerknęła w stronę bawiącej się przyjaciółki. Tamta chwiała się w dzikim tańcu podtrzymywana raz przez jednego, a raz przez drugiego chłopaka.
- Em.. przepraszam - odezwała się jakaś dziewczyna tuż koło Samanthy.
- Tak ? - zapytała.
                Dziewczyna tylko zerknęła na nią i uśmiechnęła się promiennie do chłopaków.
- Jesteście świetni !- zawołała - Uwielbiam wasz zespół. A w szczególności twój głos - powiedziała wskazując na Luke'a.
- Am.. - odpowiedział zmieszany - Dzięki.
- Czy... - odparła zawstydzona dziewczyna - Czy mogłabym z tobą zatańczyć ?
                Luke spojrzał się pytająco na znajomych. W odpowiedzi Sam uniosła kciuki do góry.
- No idź, stary - powiedział Ash wesoło.
                Obydwoje patrzyli się za odchodzącym Lukiem.  Dziewczyna zaczęła tańczyć wokół niego, seksownie kręcąc tyłkiem. Stał zdziwiony, nie wiedząc co robić. Po chwili zaczął się rozkręcać.
- Um…  to zostaliśmy sami - odezwała się Samantha , spoglądając na Ashtona.
- No racja, czyli teraz w końcu możemy porozmawiać - odpowiedział uradowany,  podchodząc bliżej do uśmiechniętej dziewczyny.
- To może kieliszek na rozluźnienie ? - zapytała radośnie Sam.
- Jeju dziewczyno, ile ty pijesz?
- To zależy od tego ile mam pieniędzy – odpowiedziała,  podnosząc butelkę z kolorowym trunkiem.
- Drink ? – zapytał.
- Tak, nie kopie tak mocno – odpowiedziała,  pokazując język - Chciałabym zapamiętać rozmowę z tobą.
- Och miło - powiedział, otrzymując od dziewczyny czerwony kubek z niebieskim napojem.
- To jak ? Może opowiesz mi coś o tym waszym zespole ? – dopytywała, ciągle się w niego wpatrując.
- Hm, zespół założyli oni ja się po prostu dołączyłem. Teraz ja. Co zamierzasz robić w sobotę ? - zapytał z uśmieszkiem podrywacza.
- Pewnie wyląduję w łóżku – odpowiedziała, spoglądając w kubek.
- To może w moim - podsunął z rozbawieniem, po czym dziewczyna lekko uderzyła go w ramię.
- Chyba śnisz – odpowiedziała, szeroko się uśmiechając.
                Ashton miał właśnie coś powiedzieć, kiedy przerwał mu dźwięk wydobywający się z głośników.
- Um, przepraszam - powiedziała Lisa,  chwiejąc się przy mikrofonie.
- O kurwa ! - przeklęła Sam, widząc swoją przyjaciółkę. Zakryła usta ręką z przerażenia. Wiedziała, że to nie skończy się najlepiej.
                Zaczęła się rozglądać za chłopakami. Jakim cudem zostawili Lisę samą ?
- Jak się bawicie, Liverpool ?! – zawołała, śmiejąc się głośno.
- Odwala jej - mruknęła Sam, nagle trzeźwiejąc. Ruszyła w stronę sceny - Pierdole.
                Nagle zauważyła chłopaków. Tak samo, jak ona byli przerażeni tą sceną. Wszystko się wyjaśniło. Jakieś fanki podeszły do nich, odgradzając ich od dziewczyny. Wszyscy przyjaciele Lisy zaczęli kierować się ku niej, chcąc zabrać ją jak najszybciej ze sceny.
- Niech ta noc będzie szalona ! - zawołała, zdejmując bluzkę i rzucając nią w publiczność.
- Kurwa ! - znów przeklęła Samantha.
                Zaczęła się martwić, że jej przyjaciółka zacznie odstawiać jakiś striptiz. Nie mogła uwierzyć, że tak łatwo się opiła. Że nie dopilnowała przyjaciółki. A co gorsza, że pozwoliła jej pić. Sytuacja się skomplikowała. Lisa stanęła na krawędzi sceny, unosząc do góry ręce, jakby chciała spadać  w dół. I tak też się stało. Zleciała ze sceny. Na szczęście w porę znalazł się tam Calum, łapiąc ją w swoje ramiona. Na sali zapanowała cisza. Dziewczyna spojrzała się na swojego wybawcę.
- Mój bohaterze- bąknęła i pocałowała go w policzek.
                Calum wyglądał na zdezorientowanego, jakby nadal nie wiedział, co się wydarzyło. Podszedł do reszty, która już zebrała się razem. Wciąż niósł Lisę na rękach, która już odpłynęła, zamroczona alkoholem.
- Zabierz ją stąd - odpowiedziała trzeźwo Sam - Na górze jest pokój. Po prostu ją tam zabierz.
- Pójdę z nim - dodał Michael, głaszcząc Lisę po głowie.
- Jasne - bąknęła dziewczyna - Jak chcecie. Ja idę się opić.

11 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba prolog, jeszcze 5SOS <33 SUPER :D Czekam na pierwszy rozdział. Mogę być informowana? Plus zapraszam serdecznie do siebie http://counterlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chcesz być informowana, napisz w zakładce "Informowani" jakiś swój namiar :)

      Usuń
  2. Nesamowite! Zajebisty prolog, długi i bardzo, bardzo ciekawy! Nie mogę doczekać się 1 rozdziału! Pliski piszcie szybko!! C:

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo nareszcie jest blog! Ja miałam zaszczyt już prolog czytać ale i tak powiem. JEST BOSKI! Z niecierpliwością czekam na 2 rozdział *o* (tak 1 też czytałam) błagam dodaj niedługo! + mam nadzieję, że będziesz mnie informować ;p ~@ChocoUnicornxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opowiadanie czekam na dalszą część :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste xD tak strasznie się z tego śmiałam. Czekam na nowy rozdział :))
    @hohliczek

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze?
    Genialne, po prostu genialne :)
    /Rowi @bemycold

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że Ci się podoba, jeśli chciałabyś być informowana o nowych rozdziałach zachęcam do zgłoszenia się w zakładce "informowani" ;]

      Usuń
  7. wow jestem pod wrażeniem! < 3 Co ten alkohol robi z ludźmi xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny prolog :D Zapowiada się ciekawie ^^
    M. xx

    OdpowiedzUsuń