*przeczytaj notkę na końcu*
Samantha
Ugh. Leniwie przetarłam oczy,
gdy zaczęły do mnie docierać pierwsze przesmyki światła. Głowa pękała mi w
szwach, ból był wręcz przeszywający. Nie mogłam wzrokiem ocenić gdzie się
znajduje z myśleniem też było kiepsko zważając na ból. W ustach czułam suchość
więc ręką zaczęłam błądzić w koło łóżka aby znaleźć jakąś butelkę, zawsze po
imprezach zostawiałam przy łóżku butelkę z wodą bo wiedziałam jak to rano bywa,
nic nie znalazłam. Próbowałam otworzyć szerzej oczy aby rozejrzeć się po
pomieszczeniu w celu zorientowania się gdzie tak właściwie jestem. Rozglądałam
się po pokoju. Białe ściany, nienawidzę tego, czuje się wtedy tak nieswojo
kolor dodał by pomieszczeniu jakiś nastrój. W kącie od strony drzwi znajdowała
się drewniana szafa nie dość duża, po przeciwnej stronie znajdowało się dość
dużych rozmiarów okno przez które wpadało światło a błękitna firanka która na
nim wisiała dodawała troszkę koloru, obok okna po prawej stronie znajdowało się
biurko i krzesło a po lewej mała szafka, naprzeciwko łóżka znajdowały się
kolejne drzwi, jeszcze nie rozszyfrowałam które ale jedne z nich na pewno
prowadziły do łazienki, obok łóżka na którym się znajdowałam była szafka nocna
z lampką. Pokój był urządzony bardzo dobrze, pomijając ściany które mi się nie
podobały, wszystkie meble były koloru biało-niebieskiego a na dodatek w pokoju
panował porządek.
Odgarnęłam z siebie kołdrę i opuściłam nogi na ziemię a po
moich stopach przebiegł chłód ciągnący od paneli. Wstałam i zaczęłam rozglądać się
po pokoju na początku zajrzałam do szafy. W środku było lustro w którym
przejrzałam się aby poprawić swój wygląd poza lustrem w szafie znajdowały się
ubrania... męskie jak nie trudno się domyśleć. Nie zdziwił mnie ten widok bo
często budziłam się w mieszkaniach facetów. Wzięłam jedną koszulkę z wieszaka i
postanowiłam, że zrobię z niej użytek. Zaczęłam szukać łazienki, dzięki mojemu
szczęściu trafiłam za pierwszym razem i za drzwiami naprzeciw łóżka odnalazłam
łazienkę. Szybko zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy i weszłam pod prysznic.
Zimny strumień wody spływający po moim ciele dodał mi trochę energii, ten
szybki prysznic trochę mnie wybudził bo jak do tej pory byłam nieźle zaspana,
już miałam wychodzić kiedy usłyszałam jak drzwi łazienki się otwierają.
- Przepraszam ja nie wiedziałem, że ty...- zaczął mówić
dziwnie znajomy głos
- Nic się nie stało - powiedziałam odwracając się tyłem
do rozmówcy - pewnie wczoraj i tak widziałeś mnie nagą.
- Nie, nie, nie, nic podobnego - zaczął się tłumaczyć
mężczyzna
- Jak to? - zareagowałam szybko, nie chodziło o to, że
tak bardzo chciałam uprawiać sex z jakimś obcym mężczyzną tylko dziwiło mnie to
co robię w jego domu skoro do niczego między nami nie doszło.
- Opowiem Ci jak już wyjdziesz - odpowiedział i zamknął
za sobą drzwi.
Zastanawiałam się o co mu mogło chodzić więc szybko wyszłam z
kabiny, wytarłam ręcznikiem moje jeszcze mokre ciało i ubrałam się we
wczorajsze spodnie i luźną koszulkę na ramiączkach z napisem ; "Life was
Radical" i jakimiś dziwnymi rysunkami zapożyczoną z szafy chłopaka.
Poprawiłam tylko lekko fryzurę i zmyłam do końca makijaż, który był rozmyty.
Gotowa do wyjścia z łazienki złapałam za klamkę i wstrzymałam lekko oddech nie
będąc pewną kogo zastane po drugiej stronie drzwi.Obawiałam się, że może to być
jakiś stary zboczeniec, który zaciągnął mnie tu nie wiem w jakim celu i będzie
mnie przetrzymywał. Mógł to być również jakiś przystojny mężczyzna z
wczorajszej imprezy, którego uwiodłam, poprosiłam o noc spędzoną razem po czym
w mojej głowie miałam już pewnie piękny plan na to, że po udanym stosunku
zostawię go samego udając, że do niczego nigdy nie doszło i nigdy go nie
poznałam. Znając mnie druga opcja była bardziej możliwa. Pękałam z ciekawości
kogo zastanę po drugiej stronie, poprawiłam jeszcze raz moje włosy oraz ciuchy
i nacisnęłam na klamkę.
Ashton
Wyszedłem z łazienki lekko
zmieszany. Nie wiedziałem, że bierze prysznic myślałem, że znów źle się poczuła
tak jak to było kilka razy w nocy musiałem pilnować jej, aby pod mocnym wpływem
alkoholu nic sobie nie zrobiła. Chwile kręciłem się po pokoju nie mogąc znaleźć
sobie miejsca. W
co ja się wpakowałem, po co zabierałem ją ze sobą do domu? Wiedziałem jaką
reputacje ma ta dziewczyna, teraz wszyscy pomyślą, że zaliczam nietrzeźwe
panienki. Sam wydawała się być naprawdę przyjazna dlatego zdecydowałem się na
przenocowanie jej chciałem pomóc Żeby odpędzić myśli zacząłem
ścielić łóżko z którego Samantha już wstała, miałem nadzieje, że nie zamierzała
się znów kłaść trochę dziwił mnie fakt, że tak szybko wytrzeźwiała, ale po
wczorajszym wieczorze spędzonym z tą imprezowiczkę już nic mnie nie zdziwi.
Siadłem na pościelonym już łóżku i czekałem, aż wyjdzie. Nie wiedziałem jak mam
jej wytłumaczyć to co się wczoraj stało.Usłyszałem jak dźwięk lejącej się wody
ucichł. Zaraz wyjdzie, będę musiał jej wszystko opowiedzieć.
Otworzyła drzwi i
wyszła z łazienki wydawała mi się ładniejsza, niż poprzedniego wieczoru. Bez
makijażu i wystylizowanej fryzury wyglądała na taką drobną, spokojną, miłą
dziewczynę którą łatwo da się zranić, którą za wszelką cenę chciałbym obronić
przed wszystkimi przykrościami które mogą ją spotkać, znałem tą dziewczynę
kilka godzin ale już miałem ochotę zaopiekować się nią, schować ją przed
wszystkim. Miała na sobie wczorajsze spodnie pamiętam je dokładnie. Czarne
rurki poprzecierane w kilku miejscach pasowały do jej stylu bycia. Miała na
sobie moją koszulkę o kilka rozmiarów za dużą czego nie trudno się było
domyślić ale wyglądała w niej uroczo jej drobne ciało było w niej takie
cieniutkie, kruche. Poczułem ciepło na sercu przez to, że nosiła mój T-shirt.
Jeszcze nigdy nie czułem się tak dziwnie przy dziewczynie. Gdy tylko znajdowała
się w jednym pomieszczeniu ze mną czułem w sobie radość wypełniającą mnie od
stóp do czubka głowy, która nigdy wcześniej mnie nie wypełniała, czułem też
strach bo ta mała dziewczyna miała w sobie temperament dwóch dorosłych kobiet i
sadzę, że umiała poradzić sobie w każdej sytuacji. Jej uśmiech był zaraźliwy, a
ona uśmiechała się od chwili w której ją poznałem. Czułem się przy niej lepiej
i nie wiedziałem co ta dziewczyna w sobie ma, ale to właśnie to "coś"
sprawiło, że teraz stała w mojej koszulce u mnie w pokoju.
- Ja cię znam - wyrwał mnie z zamyślenia jej głos -
poznałam cię wczoraj prawda?
- Tak na twojej imprezie - odpowiedziałem wpatrując się w
jej zamyślone, błękitne oczy.
- Hym, ty to ten od Michaela tak? - zapytała, a mnie
zabolało to, że skojarzyła mnie w tak obojętny sposób.
- Zgadza się - potakiwałem dziewczynie.
- Ashton jak dobrze pamiętam - powiedziała nagle po
krótkiej chwili ciszy.
- Tak jest - odpowiedziałem szeroko się uśmiechając.
- A więc Ash opowiedz mi co wczoraj robiliśmy -
powiedziała dosiadając się dość blisko mnie i pocierając swoją ręką o moje
kolano.
- Nic szczególnego - zacząłem.
- Czyli,że noc nam się nie udała? - odpowiedziała
dziewczyna siadając mi na kolanach przodem do mnie, zbliżyła się do mojego ucha
- Więc może teraz nadrobimy to co wczoraj nam się nie udało?
- Nie jestem pewien czy ty... - znów mi przewała, tym
razem łącząc nasze usta, nie przestawała a ja nie chciałem jej się sprzeciwiać.
Dziewczyna zaczęła lekko podnosić moją koszulkę do góry. Oderwałem się od niej
i lekko odchyliłem.
- Coś nie tak ? - zapytała ze zdziwioną miną.
- Sam nie jestem pewien czy powinniśmy.
- Co jest z tobą nie tak? Po co zabrałeś mnie do siebie
do domu? - powiedziała wstając z moich kolan.
- Źle się czułaś więc pomyślałem... - kolejny raz ucięła
moją wypowiedź.
- Lepiej skończ bo w myśleniu nie jesteś najlepszy. -
powiedziała kierując się w stronę drzwi prowadzących na schody.
- Jak zamierzasz wrócić? - krzyknąłem za nią gdy złapała
za klamkę.
- Dam sobie rade - wyszła. Zostawiła
mnie samego po tym co przed chwilą się stało?! Ta dziewczyna naprawdę wiedziała
czego chcę i wiedziała jak to zdobyć, była tak pewna siebie, miałem ochotę
sprawić by zwątpiła w swoje umiejętności.
Samantha
Wyszłam z jego domu i rozejrzałam się aby zorientować się
w którą stronę mam iść. Okolica była dla mnie dziwnie znajoma i szybko ruszyłam
w prawo kierując się ku ruchliwszej ulicy. Już prawie do niej dochodziłam kiedy
obok mnie zwolnił jakiś samochód w którym zaczęła opuszczać się szyba. Tylko
nie to znów jakiś natręt. Zdziwiłam się kiedy ujrzałam tam Ashtona.
- Może jednak podwieźć? - zapytał
- Powiedziałam już że sobie poradzę.
- Powiesz mi chociaż gdzie się kierujesz ?
- Kilka domów dalej od wczorajszego klubu.
- To muszę Cię zmartwić - powiedział
- Co znów?
- Idziesz nie w tą stronę - uśmiechnął się tryumfalnie. -
To może jednak podwieźć? - znów zapytał, nie miałam ochoty na błąkanie się po
mieście więc wsiadłam do auta.
Jechaliśmy już w kierunku mojego domu, on zajęty
był drogą i prowadził ciągle uśmiechnięty a ja wpatrywałam się leniwie w widoki
za szybą, irytował mnie jego uśmiech, z czego właściwie się cieszył? Moja rozgadana
natura i natłok myśli zbierających mi się w głowie kazały mi się odezwać.
- Czemu mnie do siebie zabrałeś?
- Źle się czułaś, już to mówiłem. - odpowiedział
spoglądając w moją stronę.
- Nie chciałeś się ze mną przespać?
- CO?! NIE! Wolałabyś trafić na jakiegoś zboczeńca?-
podniósł lekko głosi mocniej ścisnął kierownice. Zdenerwowałam go? Taki chłopak
wkurzył się o takie pytanie? Kim on jest? Jakiś świętoszek mi się znalazł.
- To po co mnie do siebie zabrałeś ?! Nie mogłam nocować
w pokoju na górze klubu? Przecież go wynajęłam.- zaczęłam mieć pretensje do
chłopaka. Za kogo on się uważał? Taki dobroduszny? Nie mógł mnie przecież
obronić przed światem... Mógł sobie darować.
- Twój wynajęty pokój był zajęty. Nawet tego nie
pamiętasz? - spytał, lekko się zmieszałam. Czy alkohol naprawdę zrobił, aż tak
wielką lukę w mojej pamięci?
- Um, nie pamiętam możesz mi przypomnieć?
- Oh jaka jesteś miła jak czegoś chcesz.- powiedział a ja
czułam jego przewagę nad mną, czas to zmienić.
- Powiesz mi czy nie?!
- Lisa go zajęła.
- Sama w nim była? Sama zajęła tak duże łóżko, że
musiałeś mnie zabrać do siebie?!- krzyknęłam znów.
- Nie podnoś na mnie głosu. - powiedział spokojnie Ash a
po moim ciele przebiegły ciarki.
Pierwszy raz wystraszyłam się tak łagodnie
wypowiedzianych słów, nie mogło tak być to zawsze mężczyźni wykonywali moje
polecenia a nie ja ich. To działało na nie jak coś w stylu "Musimy
porozmawiać". Spojrzałam przed siebie i gdy miałam już pewność, że chłopak
mi się nie wpatruje zerknęłam w jego stronę. Lekko kręcone włosy opadające na
czoło, umięśnione ręce, pełne usta, lśniące oczy, miałam ochotę rzucić mu się
na szyję. Chwila. Stop, przed sekundą ten chłopak sprawił, że się bałam a już
teraz chciałam rzucić mu się w ramiona, coś się ze mną działo może to alkohol,
który jeszcze ze mnie nie wyparował... A może ja coś poczułam? Nie to nie
możliwe, tak dawno porzuciłam swoje uczucia i skupiłam się na imprezowaniu i
zaliczaniu kolejnych przystojnych mężczyzn, że zapomniałam o uczuciach. Czemu
miałyby wrócić? Przecież nie znam tego chłopaka. Czemu czułam się przy nim
dziwnie, może miał podobny charakter do mojego.
- Lisa spała z chłopakami - wyrwał mnie z
zamyślenia jakiś zmysłowy głos, dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie co
chłopak powiedział.
- Co? Z jakimi chłopcami? - znów podnosiłam głos.
- No z Cal'em, Michael'em i Lukey'em
- Pozwoliłeś na to? - spytałam łapiąc się za głowę - Ja
na to pozwoliłam?
- Tak sama kazałaś ją tam zaprowadzić.
- Zabije się.
- Spokojnie, nie pozwolę na to. - co ten chłopak mówił,
nie znał mnie a uważał się za mojego anioła stróża?
- Co ty pieprzysz?!
- Sorka, tak mi się powiedziało. - Ash się zmieszał, było
to widać co to do cholery miało znaczyć? Musiałam to przerwać. Ten chłopak
wprowadzał zamieszanie w mojej głowie.
- Zatrzymaj się. - powiedziałam, chłopak wykonał moje
polecenie, wysiadłam z samochodu i zaczęłam biec w stronę mojego domu, który
widziałam już z daleka.
Uciekłam, tak to było chyba najlepsze wyjście bo przy
tym chłopaku czułam się niezręcznie co było do mnie nie podobne. Wbiegłam do
domu i pobiegłam do siebie do pokoju. Znalazłam wodę i napiłam się ponieważ
byłam bardzo zmęczona biegiem.
- Sam to ty?- usłyszałam głos dobiegający z dołu.
- Nie to złodziej.- odpowiedziałam chamsko będąc trochę
nie w humorze
- To świetnie! - odpowiedział mi tata
- Przepraszam tato jestem zmęczona pogadamy jutro. -
uciełam dyskusję z nim i zamknęłam drzwi, nie chodziło o to, że nie dogadywałam
się z tatą, wręcz przeciwnie... miałam tylko jego.
Wyjęłam telefon i chciałam zadzwonić do przyjaciółki lecz
przyszedł mi SMS od nieznanego numeru.
"Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Ash
Xx"
Jak to możliwe skąd on miał mój numer. Skończyłam
zapisywanie numeru chłopaka, w sumie nie wiem po co go zapisałam, nie miałam
zamiaru do niego dzwonić ani pisać ale cóż. Przyszedł kolejny SMS numer
zastrzeżony.
" Uważaj z kim balujesz. N."
Co to ma znaczyć? Kim jest "N"? Chciałam mieć
tylko wspaniałe urodziny a czułam, że ta impreza to dopiero początek moich
kłopotów. Głowa nadal mnie bolała. Położyłam się na moim miękkim łóżku i
usnęłam.
Pamiętajcie, że tytuł rozdziału jest zarazem odnośnikiem do proponowanej przez nas piosenki. :)
Zachęcamy również do komentowania rozdziałów na bieżąco. ♥
Lots of Love,
Diana & Daisy Xx
Fajnie się zapowiada, czekam na kolejny rozdzial :)
OdpowiedzUsuńSuper :)) Czekam na kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuń@hohliczek
Nie mogę doczekać się nexta!! Mam nadzieję że Sam i Ash później będą razem ;**
OdpowiedzUsuńFajne, fajne. Czekam na nastepne :)
OdpowiedzUsuń@LuvMyDrummer_
Trochę to trwało, ale wreszcie znalazłam czas i przeczytałam pierwszy rozdział :D Zajebisty! ^^ Nie powiedziałabym, że Samantha to taka Bad Girl, myślałam, że zachowywała się tak przez alkohol, a tu widzę, że to dla niej norma xD Hahah, cóż, z Ash'em Świętoszkiem nie pójdzie jej tak łatwo ;3 Tylko kto to ten N.?
OdpowiedzUsuńM. xx
Cieszę się, że zdecydowałaś się to przeczytać ;]
UsuńSam ma charakterek, no nie powiem ale jaka jest dowiecie się troszkę później, a co do N. to moja słodka tajemnica i zostawiam wam tę zagadkę do rozwiązania ;]