czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 2

             

Ten rozdział chciałybyśmy zadedykować wspaniałej @perfcthazz, naszej pierwszej wiernej fance! ♥

Lisa
            Pomału zaczynałam się budzić. Czułam ciche dudnienie w głowie, ale zbytnio się tym nie przejmowałam,  ponieważ było mi wygodnie. Mogłabym spać godzinami. Przeciągnęłam się, nadal nie otwierając oczu. Nagle coś wydało mi się nie w porządku. Leżałam na czymś twardym, co unosiło się w rytmie. Nie przeraziło mnie to, dopóki nie skupiłam się bardziej i nie usłyszałam bicia serca oraz poczułam ciężar na całym ciele. Szybkim ruchem podniosłam się do pozycji siedzącej. Otworzyłam szeroko oczy.
                To co zobaczyłam, sprawiło, że najczarniejsze myśli tworzyły się w mojej głowie. Co się wczoraj wydarzyło? Ile musiałam wypić, żebym doszła do takiego stanu? Mnóstwo pytań nasuwało się na ten widok, co jeszcze bardziej podsycało moje zdenerwowanie. Bo jaka normalna dziewczyna po imprezie, ląduję w łóżku z trzema chłopakami? Zaczynałam wątpić, czy do nich należę… Na całe szczęście wszystkich znałam, w razie czego będę mogła jakoś to zatuszować.
                Leżałam na Calumie, który był bez bluzki. Na moim brzuchu leżał Michael, a na nogach Luke. Każdy w inną stronę, co sprawiło, że jakimś cudem wszyscy zmieściliśmy się na wąskim łóżku dwuosobowym, zważywszy na to, że Michael zawsze się rozpycha i zajmuje najwięcej miejsca.  Panika wzięła górę.  Wszystkie emocje, kłębiące się we mnie, wyleciały i krzyknęłam.
                Chłopaki poderwali się gotowi na ratunek dziewczynie. Wyskoczyłam szybko z łóżka, złapałam krzesło i wycelowałam w nich jego nogami. Wtedy zorientowałam się, że moja bluzka też gdzieś zniknęła.
- Co tu się wyprawia?! – wrzasnęłam.
                Chłopaki zwrócili na mnie swoje spojrzenia. Przypatrywali mi się nie bardzo wiedząc, czemu celuje w nich krzesłem. Pierwszy zorientował się Michael i  podszedł bliżej mnie, na kolanach, przez łóżko.
- Lis – zaczął – Zaraz ci wytłumaczę.
- Tak? – wrzasnęłam wściekła – Więc proszę!
                Michael zawiesił się z otwartą buzią. Chyba do końca nie wiedział, co mi powiedzieć albo próbował wymyślić jakieś dobre wytłumaczenie. A jednak! Jak on mógł mi to zrobić? Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
- O mój Boże – powiedziałam ciszej, do siebie, z przerażeniem – Pieprzyłam się z trzema chłopakami jednocześnie!
                Świat zawirował mi przed oczami. Nic nie mogłam sobie przypomnieć z wczorajszej nocy, więc to było prawdopodobne, ale żeby tak mnie wykorzystać… Michael coś do mnie mówił, ale nic nie słyszałam. Strasznie dudniło mi w głowie.
- Lisa!
                Wszystko wróciło do normy. Chłopcy stali już przede mną, odgrodzeni jedynie przez krzesło.
- Lis, odłóż to – powiedział spokojnie Michael – Nic się nie wydarzyło, rozumiesz?
- Serio? – warknęłam, a łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Nienawidziłam tego, jak łatwo można było wzbudzić we mnie jakieś emocje. Jestem wrażliwcem, więc to nie powinno być nic nowego – To czemu oni nie mają spodni?! – zapytałam, wskazując na Caluma i Luke'a.
                Obydwoje spojrzeli się na siebie.
- Caluma łatwo zrozumieć – odparł Mike – Ale Luke – tu zerknął na niego, po czym zmarszczył zdziwiony nos – sam nie wiem.
- Gorąco było – mruknął tamten pod nosem.
                Michael przewrócił oczami. Wcale nikomu nie wydało się dziwne, że spodnie zdjął, a bluzki nie.
- Lis, proszę – powiedział – Odłóż to krzesło, a wszystko ci wytłumaczę. Zaufaj mi.
                Strzał w dziesiątkę. Mikey był moim najlepszym przyjacielem i jeśli o coś prosi, zrobię to. Ufam mu bezgranicznie, co czasem bardzo mnie przeraża. Odłożyłam pomału krzesło na bok i zjechałam po ścianie, na podłogę. Michael szybko do mnie podszedł, a za nim reszta.
- Nic ci nie jest? – zapytał troskliwie.
- Niedobrze mi.

Luke
                W tym samym momencie, gdy wypowiedziała te słowa, zwymiotowała na podłogę przed siebie. Od razu odsunęliśmy się od niej zniesmaczeni. Zrobiło mi się żal Lisy. To był jej pierwszy raz, kiedy piła alkohol, a już po tym wszystkim z pewnością będzie do tego źle nastawiona. Gdybym tylko pilnował jej na wczorajszej imprezie albo choćby ktoś inny…
- Fuj – powiedział Michael -  Jesteś obrzydliwa, Lis.
- Dzięki – odparła rozbawiona, wycierając buzię o rękę.
                Podeszliśmy do niej i we trzech pomogliśmy jej wstać.
- Idź do łazienki się przemyć – odparł troskliwie Mikey – a potem zabierzemy cie do domu.
- A gdzie Sam? Nigdzie się bez niej nie ruszam.
- Poszukamy Sam, ale idź już do łazienki.
                Lisa przytaknęła głową i zamknęła się w łazience. Michael odetchnął głęboko i wyjął swój telefon. Widać było, że był dla Lisy niczym starszy brat. Musi się nią zajmować, dbać o nią, pilnować. Pozazdrościć takiej przyjaźni. Mikey wykręcił numer.
- Idźcie poszukać Samanthy na dole – powiedział, gdy za którymś z kolei sygnale nie odebrała – Ja popilnuję Lisy.
                Kiwnęliśmy z Calumem głową w tym samym momencie i ruszyliśmy do wyjścia.
- Najpierw się ubierzcie.
                Zerknąłem w dół. No tak, nadal paradowałem w bokserkach. Szybko założyłem spodnie, a po chwili dołączył do mnie już ubrany Calum. Zeszliśmy na dół. Tam co zobaczyliśmy, zbiło nas z tropu. Jak po takiej szalonej imprezie, jaka się tu działa, z tego co pamiętam, było bardzo czysto, wręcz jakby nic się tu nie wydarzyło. Nagle mignęła mi przed oczami jakaś postać. Szła z wiadrem i mopem. I wszystko jasne. To pracownicy, co jakiś czas się tu kręcili, próbując wszystko posprzątać. Uznałem, ze zapytam się ich, czy nie widzieli tu jakiejś dziewczyny, zalanej w trupa, która wczoraj wyprawiała tu osiemnastkę.
- Em.. – zacząłem, próbując zaczepić jakąś kobietę – Przepraszam, czy…
                Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, kobieta odeszła szybkim ruchem. Zmarszczyłem nos. Za każdym razem, gdy próbowałem do kogoś podejść, ten natychmiast znikał, jakbym był jakimś widmem.
- To na nic – powiedział wreszcie Calum – Traktują nas jak duchy, a Sam pewnie już odsypia wszystko w domu.
- A tak  à propos – zacząłem, znów marszcząc nos – Gdzie Ashton?
                Calum rozejrzał się wokół, jakby nasz przyjaciel mógł nagle skądś wyskoczyć.
- Faktycznie – odparł – Pewnie też już odsypia w domu. Nie zmieściłby się z nami na łóżku, więc musiał wrócić.
                Zgodziłem się z jego rozumowaniem i zaczęliśmy wracać do reszty, chcąc przekazać im wieści.
- Mogę powiedzieć ci coś w tajemnicy? – zapytał nagle Calum.
- Jasne, co tylko chcesz.
- Ale nikomu nie powiesz, obiecujesz?
- Obiecuję – odparłem, unosząc do góry mały palec.
                Calum roześmiał się na ten gest. Z niewiadomych powodów zawsze go to bawiło. Przyjrzałem się mu uważnie. Od zawsze chciałem mieć przynajmniej jednego prawdziwego przyjaciela, a teraz mam trzech i do tego zespół. Kto powiedział, że nie da się spełnić swoich marzeń? Ja już częściowo to zrobiłem. Prawie…
- Jestem zakochany w Lisie! – zawołał Calum na jednym wdechu.
                Spojrzałem się na niego zdziwiony. Czy to było to, co chciał mi zdradzić? On uważa to za tajemnice? Wybuchłem śmiechem.
- Wiemy to już od dawna.
- To znaczy… - odparł zaskoczony Calum, po czym wybuchł przerażony – Skąd wiecie? Aż tak widać?!
- No proszę cię, na każdym kroku, gdy ona tylko się pojawi, ty zaczynasz się zachwycać jej pięknem. Mówisz jaka to jest  cudowna i wspaniała. Wymieniać dalej?
- Nie, dzięki. Zrozumiałem – burknął.
                Poklepałem go rozbawiony  po  plecach i popchnąłem lekko w stronę pokoju, w którym była reszta.
- A ty? – zapytał nagle.
- Ja ? – odparłem zaskoczony, zatrzymując się.
- Czy ty jesteś w kimś zakochany?
                Zamyśliłem się. Czy to, że za każdym razem, gdy ją widzę, jest mi ciepło na sercu, to że ciągle o niej fantazjuję i mam nieprzyzwoite myśli z nią w roli głównej, oznacza, że się w niej kocham?
- Tak.
- Kto to? – dopytywał się Calum.
- Dziewczyna, która… - co mam powiedzieć? Dziewczyna, która mnie nie chce? Nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi? Która nie myśli o mnie w ten sposób?
- Ma słaby gust? – podsunął mi Calum.
- Dokładnie. Dziewczyna, która ma słaby gust – powtórzyłem. Wydaję mi się, ze jest to najdelikatniejsze określenie.
                Weszliśmy do pomieszczenia. W tym samym momencie z łazienki wyszedł Michael. Wpatrywaliśmy się w niego zszokowani.
- Nie odbiera – odparł – Znaleźliście ją?
- Byłeś w łazience z Lisą! – rzucił oskarżycielsko Cal.
- Przestańcie sobie wyobrażać niestworzone rzeczy – burknął Mike – Pomagałem jej tylko. Znaleźliście Sam?
- Nie ma jej – odparłem – pewnie jest już w domu.
- Tylko nie wiadomo, czy w swoim – burknął do siebie Mike.
                 Kiedy Michael skończył mówić, z łazienki wyszła Lisa, obejmując się rękami. Unikała naszych spojrzeń. Trzeba przyznać, ze jest atrakcyjna. Nic dziwnego, ze Calum zakochał się w niej po uszy. Lisa odchrząknęła.
- Nie chcę wam przeszkadzać – zaczęła nieśmiało – ale nie mam na sobie bluzki, a wy się we mnie wpatrujecie. To naprawdę krępujące.
                Faktycznie. Staliśmy z Calumem wpatrzeni w nią i zachwycający się jej pięknem. Moją uwagę przykuła, a co dopiero musiała robić z Calumem. Nagle oprzytomnieliśmy i zaczęliśmy zdejmować z siebie koszulki, chcąc jej użyczyć.
- Darujcie sobie, zboki – mruknął Michael, mijając nas. Zdjął z wieszaka swoją bluzę, którą wczoraj tam powiesił. Podszedł do Lisy, zasłaniając ją swoim ciałem, przed naszymi oczami. Pomógł jej założyć bluzę, a na koniec ją zasunął – Gotowe – powiedział, odsłaniając Lisę.
                Miała teraz na sobie o wiele za luźną bluzę, która zwisała z niej.
- A Sam? – zapytała.
- Pewnie jest już w domu – odpowiedział – Chodź, podwieziemy cię.
- Nie chcę ci nic mówić – zacząłem – ale wszyscy wczoraj piliśmy.
- Dlatego zadzwoniłem po taksówkę.

Lisa
                Obudziłam się zlana potem. Pamiętam, jak przez mgłę, gdy Michael zaniósł mnie po schodach do mojego pokoju, po drodze mówiąc mojej zdziwionej mamie „dzień dobry”. Byłam szczelnie okryta kołdrą. Podniosłam się i zauważyłam, że nadal mam na sobie bluzę Michaela. Nagle przypomniałam sobie, co się wydarzyło na imprezie. Spaliłam buraka i z cichym jęknięciem schowałam się pod kołdrą. Michael opowiedział mi wszystko, gdy byłam w łazience. Nie mogłam uwierzyć, ze odstawiałam takie cyrki. Tyle wstydu. Usłyszałam, jak telefon wibruje na szafce nocnej. Szybko go złapałam i odebrałam.
- Zakład pogrzebowy, słucham.
- Lisa! – zawołała Sam do słuchawki – Wreszcie. Dzwonię do ciebie przez cały dzień.
- Cały dzień? Sam co ty wygadujesz – wstałam z łóżka i podeszłam do okna – Przecież jest dopiero…
- urwałam, kiedy odsłoniłam zasłony i zauważyłam, że za oknem panuje ciemność – Oł.
-Dzwoniłam do ciebie chyba ze sto razy! – warknęła – Po co ci ten telefon!
                Zerknęłam na ekran.
-Dokładnie sto osiem.
- Co?
- Dzwoniłaś do mnie sto osiem razy – mruknęłam.
                Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza. Podeszłam do drzwi balkonowych i wpatrywałam się w sierp księżyca.  Dzisiaj musiała być chłodna noc, bo szyby były zaparowane.
- Wow, faktycznie sporo – mruknęła po chwili.
- Sam, powiesz mi wreszcie, czego chcesz o drugiej w nocy? – zapytałam znudzona.
- Przyjdź do mnie.
- Chyba  śnisz.
- No proszę! Potrzebuje cię. Bardzo się boję – powiedziała błagalnie.
- Boisz się? Ale czego?
- Proszę, przyjdź, a wszystko ci wytłumaczę.
- Jesteś u siebie, czy znów wylądowałaś w łóżku jakiegoś chłopaka i nie wiesz, gdzie jesteś? – zapytałam zrezygnowana.
- U siebie. To do zaraz – cmoknęła do słuchawki i się rozłączyła.
                Westchnęłam głęboko i podeszłam do szafy, szukając jakiegoś ubrania. Szybko zdjęłam to, co miałam na sobie. Założyłam dresy, jakąś zwykłą bluzkę z nadrukiem, a po chwili zastanowienia zarzuciłam także na siebie bluzę Michaela.
                Odwróciłam się i podeszłam do okna, chcąc dokładniej sprawdzić jaka jest pogoda, żebym nie zmarzła. Zamarłam w pół kroku. Całe moje ciało przeszły dreszcze. Na zaparowanej szybie było napisane „Zastanów się z kim trzymasz, dziwko. E”
                Szeroko otworzyłam drzwi balkonowe i wyszłam na mroźne powietrze. Zaczęłam się rozglądać. Szukałam osoby, która to napisała. Powinnam się bać? Pewnie, ale nigdy nie umiałam odpuścić komuś, kto nazwał mnie dziwką.
- Wiem, że tu jesteś! – krzyknęłam wkurzona – Wyjdź tchórzu. Pokaż się! Zmierz się ze mną twarzą w twarz, a zobaczysz, że ze mną się nie zadziera!
                Stałam w miejscu, czekając na to, co się wydarzy. Oddychałam ciężko. Jak ktoś mógł tak zrobić? Kiedy nic się nie działo, zaciągnęłam rękaw bluzy i wytarłam nią ten napis. Weszłam z powrotem do domu. Byłam bardzo wkurzona, ale wiedziała, że gdy tylko mi przejdzie, zacznę się bać. Bo jaka normalna osoba pisze ci zaszyfrowaną wiadomość w środku nocy?

Kim jesteś E? 
_________________________
I co sądzicie o drugim rozdziale? 
Podoba się? :D
Zachęcam do komentowania - To naprawdę nas motywuje!
Pamiętajcie, że możecie dzielić się swoimi wrażeniami na tweeterze pisząc #Stayff
Daisy Angel

5 komentarzy:

  1. Daria ja Ciebie chyba zabiję! Ja tu od miesiąca czekam na 2 rozdział a ty mi tu dodajesz i słówkiem nie piśniesz! No foch z przytupem!
    No ale co do rozdziału to JEST BOSKI! Zastanawia mnie ten napis na szybie no i sms z poprzedniego rozdziału. Co tu się wydarzy? + mam nadzieję, że na 3 nie trzeba będzie tak długo czekać XD ~@ChocoUnicornxx

    OdpowiedzUsuń
  2. uzależniłam się od czytania tego *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero dwa rozdziały a ja już to ubóstwiam *.*
    czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne *.* kiedy nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział :D Dokładnie tak samo wyobrażałam sobie 'starcie' Lisy z chłopakami xD Niby liczyłam na coś więcej, ale to oczywiste, że Mikey nigdy by jej czegoś takiego nie zrobił ;3 Wyczuwam przyszłe napięcie na linii Clifford-Hood. Bo coś mi mówi, że Michael'a i Lisę łączy nie tylko przyjaźń ;) Jeszcze tego nie widzą, ale może wkrótce ^^ I pytanie na koniec: kto to E? Kolejna pieprzona zagadka? A może to ta sama osoba? Może te litery to rozsypanka? NE...
    M. xx

    OdpowiedzUsuń