wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 3



Samantha

              Nerwowo kręciłam się po pokoju i co chwile zerkałam na zegarek, minuty mijały a ja ciągle czekałam na dzwonek do drzwi, odruchowo obróciłam głowę w stronę mojego małego balkonu i zobaczyłam tam zarys postaci, lekko pisnęłam lecz po chwili dotarło do mnie kto znajduje się za drzwiami balkonowymi.
- Lisa! - krzyknęłam półgłosem na dziewczynę - nie mogłaś wejść drzwiami?
- Nie chciałam budzić twojego taty, pewnie dawno już śpi - odpowiedziała patrząc na mnie wzrokiem oczekującym zrozumienia.
- Mój tata jest dzisiaj na nocnej zmianie, jestem sama w domu.
- Zabije Cię. Czemu mi tego nie powiedziałaś?!
- Ups? – powiedziałam, rozkładając ręce, ale w tym samym momencie oberwałam poduszką w twarz.
                Dziewczyna zaczęła kierować się w stronę wyjścia, a ja nie musiałam pytać po co tam idzie. Wiedziałam, że zamierza zrobić nam kawę mrożoną, jak zawsze kiedy tylko dowiadywała się, że nie ma u mnie w domu nikogo. Wtedy rządziła się, jakby była u siebie, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie podobało mi się, że nie muszę jej obsługiwać. Na dole panował bałagan, mój tata nie należał do osób, które bardzo dbały o porządek. Wiecznie wszystko leżało na wierzchu, aby łatwo znaleźć to co jest mu potrzebne. W tym całym bałaganie odnajdowaliśmy nasz "mały porządek", ale z boku mogło to wyglądać jak jeden wielki bajzel. Weszłam do kuchni prosto za Lisą, która od wyjścia z mojego pokoju nie odezwała się do mnie jeszcze słowem, siadłam przy stole kuchennym i patrzyłam jak moja przyjaciółka zaczyna przygotowywać kawę. Wiedziała gdzie co leży, więc szło jej to niezwykle sprawnie. Nie chciałam przerywać jej w "tworzeniu sztuki kuchennej", więc nie odzywałam się ani słowem i tylko obserwowałam z boku. Postawiła nasze napoje na stole i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- No co? – zapytałam, nie wiedząc do końca o co może jej chodzić.
- Dowiem się po co wyciągnęłaś mnie z domu o 2 w nocy i kazałaś do siebie przyjść? Wystraszyłam się.
- No bo wiesz... - zaczęłam niepewnie, widząc, że Lis jest już lekko podenerwowana - Jutro idziemy na tą uczelnie co nie?
- Dzisiaj Sam, jest już 3 więc to dzisiaj.
- No tak, wiesz o co chodzi. Będzie tam dużo studentów prawda?
- Jak to na studiach bywa, na studia zazwyczaj chodzą studenci. Powiesz wreszcie o co chodzi? - dopytywała ciągle. Była zirytowana moimi bezsensownymi pytaniami.
- Bo ja nie wiem jaką bluzkę założyć - powiedziałam szybko i zasłoniłam twarz dłońmi, zdziwiłam się, gdy zamiast wybuchu poirytowania mojej przyjaciółki usłyszałam głośny śmiech - Nie śmiej się kurwa! To poważna sprawa.
- Przepraszam, ale to zabawne bo przez telefon mówiłaś mi, że czegoś się boisz – mówiła, ciągle się śmiejąc.
- To chyba oczywiste, boje się kompromitacji.
- Bierz kawę i idziemy na górę coś ci wybierzemy.
          Wchodząc po schodach rozlałam kilka kropel kawy, ale nie byłabym sobą gdybym nie zrobiła czegoś źle. Postawiłam kawę na biurku, a Lisa rozsiadła się na fotelu stojącym obok . Wyjmowałam z szafy kolejne bluzki, ale moja przyjaciółka ciągle przecząco kiwała głową. Wyrzucałam wszystko na ziemie, wkładałam ponownie, przymierzałam, podwijałam rękawy ale brunetce ciągle coś przeszkadzało w wyglądzie moich bluzek, bluz i koszulek. Wywaliłam ostatnią kupkę ciuchów i zrzuciłam ją na ziemie.
- Ta jest świetna! - Lisa podbiegła i wzięła wypatrzoną koszulkę w rękę, podeszła z nią do lustra i dołożyła do swojego tułowia w celu sprawdzenia jak by na niej leżała.
- Lepiej nie, mi się nie podoba -  zaczęłam wymyślać na poczekaniu, jakąś wymówkę aby nie założyć owej koszulki.
- Zakładasz ją albo nigdzie jutro nie idę - zagroziła mi, podając koszulkę.
- Pierdolona szantażystka - powiedziałam na tyle głośno żeby usłyszała i skierowałam się w stronę łazienki z ciuchami do przebrania.
         Do 7 czas zleciał nam całkiem szybko, odrobiłam kilka prac domowych, których pewnie nie dotknęłabym gdyby Lisa mnie do tego nie zmusiła. Obejrzałyśmy jakiś horror, uśmiałyśmy się przy nim jak nigdy. Nie byłyśmy normalnymi dziewczynami, powiedziałabym że znacznie odstawałyśmy od normy. Nasze ciuchy nie były zbyt dziewczęce, zachowanie było luźnie, nie przejmowałyśmy się sprawami sercowymi. Zdecydowanie byłyśmy inne. Zabrałyśmy nasze plecaki i pomału ruszyłyśmy w stronę szkoły, gdzie miała miejsce zbiórka, później wszystkie klasy trzecie miały wyruszyć na uczelnie. Szłyśmy parkiem i słuchałyśmy głośno muzyki, promyki słońca ogrzewały nasze twarze, a lekkie podmuchy wiatru rozwiewały nasze włosy. Pod szkołą czekała już grupka chłopców z naszej klasy, więc szybko podbiegłam się przywitać. Z każdym z nich przybiłam piąteczkę lub żółwika, męskie grono zdecydowanie bardziej mi odpowiadało, Lisa udała się przywitać z dziewczynami. Nie miałam zamiaru podchodzić i witać się z tymi laluniami, wiem dobrze co o mnie gadały, strasznie nie lubię oceniania po pozorach, człowiek cie nie zna ale potrafi dopisać ci historie. Pomachałam grupce dziewczyn i zawołałam do siebie Lis.
- Pojebało Cię?! Po co tam polazłaś?
- Sam, nie mam zamiaru nie odzywać się do wszystkich dziewczyn w szkole tylko dlatego, że ty się z nimi nie dogadujesz - odpowiedziała mi przyjaciółka.
- Dobra, idziemy już?
- Tak pan Gellack już idzie, więc zaraz powinniśmy wyruszyć.
                 Trasa na uczelnie nie była zbyt długa, 30 minut i byliśmy na miejscu. Na początek skierowali nas do szatni, gdzie mogliśmy zostawić swoje kurtki oraz plecaki, później dobieraliśmy się w kilku osobowe grupy, a studenci wybierali sobie grupę, którą mieli ochotę oprowadzać. Byłam w grupie z Lis, Tom'em, Jack'iem, Luke'm którego zawołała do nas Lisa oraz kilkoma innymi osobami. Dobrali nam opiekuna, ale byłam zbyt zajęta rozglądaniem się i ocenianiem chłopaków w koło, żeby usłyszeć jak ma na imię, mój wzrok utkwił na tablicy z absolwentami tej uczelni.
- Ładna koszulka, miałem kiedyś podobną - powiedział jakiś męski głos za mną, odwróciłam się z uśmiechem na twarzy, aby podziękować za komplement lecz moja mina zrzedła, kiedy ujrzałam kto pochwalił mój ubiór.



Ashton

         Chciałem zerwać się z kilku nudzących mnie wykładów, więc gdy zaproponowali oprowadzanie trzecioklasistów po naszej szkole, zgłosiłem się do tego bez większego zastanowienia. Nauczyciele pokazali nam do których sal możemy ich zaprowadzić, rozpisali nam także szczegółowe plany dotyczące godzin przerw na lunch i tym podobne, naszykowali nam torby w których znajdowały sie karty informacyjne dotyczące kierunków studiów, cen, akademików i tym podobnych. Udałem się do bufetu, gdzie stała moja bliska przyjaciółka Caitlin, była niskiego wzrostu, miała zielone oczy i farbowane brązowe włosy, zawsze nosiła długie tipsy, którymi zawadzała o wszystko, miała szeroki lecz rzadko ukazujący się uśmiech, ubierała się bardzo dziewczęco, kwiatowe wzory, sukienki i spódniczki to jej codzienność, dosiadłem się do niej bez słowa, a ona wstała i spoliczkowała mnie na przywitanie.
- Mi też milo Cię widzieć - powiedziałem, rozcierając mój bolący policzek.
- Cham i prostak - krzyknęła i wyszła.
          Muszę przyznać, że od dłuższego czasu nasze stosunki nie były dość dobre, ale nie miałem zupełnego pojęcia o co tej dziewczynie mogło chodzić. Brunetka chyba ostatnio zbyt się do mnie zbliżyła, ale jestem przesądny i uważam, że jest cienka granica pomiędzy przyjaźnią, a miłością i tej granicy z Caitlin nie miałem zamiaru przekraczać. Siedziałem na krzesłach przy drzwiach wejściowych i czekałem na przybycie licealistów, miałem nadzieje, że gdzieś w tłumie tych dzieciaków odnajdę Luke’a bo miałem z nim do omówienia jeszcze parę spraw dotyczących naszych prób. Policzek dalej miałem czerwony i byłem w nie najlepszym nastroju, ale wszystko było przyjemniejsze niż siedzenie na wykładzie z Biofizyki. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwierających się drzwi. Moja koleżanka z jednego roku skierowała bandę rozgadanych 18 i 19-latków w stronę szatni, a ja stanąłem razem z całą resztą "przewodników" oraz Cait w jednym rzędzie. Wymieniliśmy jedno spojrzenie, uśmiechnąłem się do niej szeroko, a ona tylko fuknęła i obróciła wzrok. Licealiści szybko uwinęli się z oddawaniem kurtek do szatni i zaraz stali przed nami, dobierając się w kilku osobowe grupki. Moi koledzy zaczęli wybierać sobie poszczególne grupy, aby ich oprowadzić, a ja w tłumie nadal wypatrywałem mojego przyjaciela, pośpiesznie napisałem mu wiadomość a on pomachał mi ręką, aby zasygnalizować mi gdzie jest. Podszedłem do niego, ale moją uwagę przykuło coś innego, brunetka w obcisłych jeansach, zdartych trampkach i koszulce na ramiączkach. Rozpoznałem ją od razu, mój umysł lekko zagłuszył blondyna silącego się na rozmowę ze mną. Zbyłem na chwile Luke’a i zacząłem kierować się w stronę dziewczyny, rozglądającej się po całym holu. Jej wzrok utkwił w jednym punkcie, jakby szukała tam czegoś wyjątkowego, przypatrywała sie liście absolwentów z 99r.
- Ładna koszulka, miałem kiedyś podobną - powiedziałem z cwanym uśmieszkiem na twarzy, dziewczyna odwróciła się w moją stronę, ale gdy mnie ujrzała przestała się uśmiechać. - Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
- Co ty tu robisz? - spytała ze zdezorientowaną miną.
- Uczę się? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Nie mam czasu ktoś ma nas tutaj oprowadzać, nie chce nic przegapić - zaczęła mówić dziewczyna z ewidentną chęcią spławienia mnie.


Samantha

           Chciałam się go pozbyć, nie chodziło mi o to, że jest natrętny, czy nie lubię go bo kumpluje się z Michaelem, nie chciałam żeby przeszkadzał mi w moim dotychczasowo ułożonym życiu. Na poczekaniu wymyśliłam wymówkę.
- Przepraszam śpieszy mi się, nie wiem kto nas tu będzie oprowadzać i nie chcę nic przegapić - próbowałam wyminąć szybko chłopaka, ale ten zatrzymał mnie w ostatniej chwili.
- Ja was będę oprowadzać - odpowiedział mi, szeroko się uśmiechając i tym samym ukazując słodkie dołeczki w policzkach. Chłopak był nawet przystojny, gdyby mnie nie odtrącił przy naszym pierwszym spotkaniu, to bardzo możliwe, że coś by z tego wyszło, ale z racji tego że było inaczej, był u mnie skreślony już na starcie.
- Jupi! - udałam zadowolenie - to ruszajmy i nie marnujmy dłużej czasu!
             Wyminęłam chłopaka i podeszłam do Lis. Odeszłam z nią kawałek na bok. Rozglądałam się czy aby na sto procent nikt nas nie widzi i nie słyszy. Lubiłam gdy nasze rozmowy, były TYLKO nasze. Zero przeszkadzających nam bachorów i tym podobnych.
- Nie uwierzysz kogo tu spotkałam. - zaczęłam szeptem mówić dziewczynie, ale ta przerwała mi krzycząc : "Ashton" i poszła przytulić naszego znajomego.
- Kurwa! - przeklęłam pod nosem, tego dnia już nic nie mogło zepsuć, spotkałam Ash'a, Lisa mnie zbyła i w dodatku zobaczyłam coś czego nie chciałam oglądać, ta tablica, to było zbyt wiele. Usiadłam na chwile na krzesełkach obok stojącej grupy, zdziwił mnie fakt, że nikt z tych leniwców jeszcze nie siadł, ale wszyscy się rozglądali i najwyraźniej nie mieli czasu na głupoty, z plecaka wyjęłam wodę i upiłam z niej kilka łyków. Zawsze noszę przy sobie wodę, to taka moja mała tradycja. Schowałam ją z powrotem i wróciłam na miejsce mojej grupy, podeszłam do jednego z moich kumpli i przytuliłam go, byli do tego przyzwyczajeni, byłam jedną z niewielu dziewczyn, która się z nimi zadawała, więc znali moje damskie nawyki na wylot, wtuliłam się mocniej w chłopaka i w tym momencie telefon w mojej kieszeni za wibrował.
"Nie denerwuj się, złość piękności szkodzi złotko.
 PS moje ramie do przytulania jest również gotowe.
 N."
Telefon o mało nie wypadł mi z ręki. Rozglądałam się, ale nie zauważyłam nikogo trzymającego telefon w ręce... poza Ash'em.


_________________________________________________________________________

            I oto jest trzeci rozdział ;] Serdecznie zachęcam was do komentowania, jeśli pod tym postem pojawi się minimum 8 kom to Daisy doda rozdział szybciej!

Komentarz = Chęci do pisania kolejnych rozdziałów ♥

                Jeśli możemy prosić o sekundkę waszej uwagi... możecie oddać głos na naszego bloga w ankiecie na http://youmyeverything-spisfanfiction.blogspot.com pod "Stay" z góry dziękujemy ;]

Pozdrawiam Diana Xx

9 komentarzy:

  1. kocham kocham kocham, ciesze się, że w końcu jest 3 rozdział ale mam ochotę na więcej hhehe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyny - wielkie złoża talentu w was zalegają, nie zaprzepaśćcie tego! :) Naprawdę, piszecie świetnie, nie wspominając już o tym, że piszecie o five seconds of summer - to już w ogóle jest dla mnie bombą. :) Gratuluję Dianie genialnego rozdziału. <3 Zapraszam do mnie:
    lostmybalance-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny naprawdę:) nie mogę się doczekać następnego:) @ayemybizzle

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Świetny ff. Serio nie miałam jeszcze tak, że tak strasznie mnie wciągnął ff gdzie są na razie trzy rozdziały. Piszcie dalej, czekam na nexta x
    @yepstillhungry

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny *.* uwielbiam nie mogę się doczekać następnego @AlicjaCelmer1

    OdpowiedzUsuń
  6. Wciąga czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. ej no to Ash będzie tajemniczym N? XD
    czekam na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe kto jest tym "N",nie mogę się doczekać następnego rozdziału xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty rozdział :D A zwłaszcza końcowy fragment ^^ Ash nie jest tajemniczym N, to byłoby zbyt oczywiste xD A poza tym, gdyby wysłał tego SMS-a, pewnie od razu schowałby telefon, aby nie budzić podejrzeń, nie? Mam nadzieję, że Sam nie zgotuje mu jakiejś dramy xD
    M. xx

    OdpowiedzUsuń