piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 7

 Witam! I już na początku strasznie, strasznie, strasznie was przepraszam że rozdział nie pojawiał się tak długo. Nie wiem czemu ale kompletnie nie umiałam go napisać i przepraszam również jeśli będzie beznadziejny, ale na SERIO nie umiałam nic lepszego napisać, poprawiałam oceny itp, itd. Przepraszam jeszcze raz i dziękuje za cierpliwość a teraz miłego czytania ☺

______________________________________________________________________

                                I can feel you watching even when you’re nowhere to be seen
Samantha

        Szłam szybko korytarzem szkolnym i rozglądałam się na boki. Od rana nie mogłam odnaleźć w szkole mojej przyjaciółki, to do niej nie podobne! Lis należała do osób, które nigdy się nie spóźniały, prawie zawsze były w szkole, jej prace domowe zawsze były odrobione, umiała temat na każdą lekcje z góry. Jeśli było inaczej, wszyscy w koło zaczynali się obawiać, bo coś musiało być nie tak. Doszłam do swojej szafki, wyjęłam jedzenie oraz picie po czym schowałam do środka mój plecak. Skierowałam się na dwór, aby zjeść mój posiłek i zadzwonić do Lis, bo gdzie ona mogła się podziewać? Szłam wprost do drzwi, ciągle patrząc w telefon. Zajrzałam do spisu połączeń, kiedy ostatnio próbowałam skontaktować się z kumpelą i wpadłam na kogoś.


- Sorka - powiedziałam szybko i chciałam wyminąć potrąconą przeze mnie osobę, w celu podążania dalej obranym przeze mnie wcześniej kierunkiem, lecz wtedy postać zastawiła mi drogę ręką. 
- Lizzie jestem, miło mi - odpowiedziała z wrednym uśmieszkiem wymalowanym na jej mocno przypudrowanej twarzy.

- A ja jestem zajęta - prychnęłam i wyminęłam dziewczynę, która w tak bezczelny sposób mnie zatrzymała. Pierwszy raz widziałam ją na oczy i miałam nadzieje że więcej jej nie zobaczę, sam jej wyraz twarzy był wredny, więc ona też musiała taka być. Potrafię poznać po twarzy człowieka jaki jest, tego nie da się ukryć, a ja zazwyczaj po pierwszym spotkaniu potrafiłam ocenić napotkaną osobę.
- Nie skończyłam – krzyknęła, podbiegając do mnie i szarpnęła mnie dość mocno za rękę . 
- Zostaw mnie! - odwróciłam się do niej twarzą - Kim ty kurwa jesteś?
- Twoją lepszą wersją - spojrzała mi prosto w oczy, jej tęczówki były ciemne, ledwo co można je było odróżnić od źrenic. Wzrok miała chłodny, co chyba nie zapowiadało mi miłej pogawędki z nią.
- Nawet mnie nie znasz, więc jak możesz uważać się za lepszą? - zapytałam z cwaniackim uśmieszkiem. Dziewczyna znacznie zbliżyła się do mnie. Teraz znajdowała się na tyle blisko, że czułam jej oddech na moim karku. Szepnęła mi prosto w twarz.
- Wiem o tobie więcej niż ty sama, uważaj. - odwróciła się szybko i odeszła, zniknęła w tłumie zanim zdążyłam zareagować. Byłam zdenerwowana, nie mam pojęcia kim ta dziewczyna może być i co robi w mojej szkole, ale nie chce żeby znała jakikolwiek mój sekret. Kazała mi na siebie uważać, ale to może tylko jej puste słowa, próbuje udawać ważniejszą i groźniejszą niż jest, mam znajomości i w tej szkole nic nie jest w stanie zepsuć mi mojej reputacji. Rozmyślając, znów na kogoś wpadłam.

- Kurwa! - krzyknęłam poirytowana.
- A ja Calum. - odpowiedział chłopak, którego momentalnie spiorunowałam wzrokiem. Nie lubiłam takich żartów ze strony chłopaków, a tym bardziej w tej chwili.
- Śpieszy mi się, więc jeśli pozwolisz… 
- Chciałem tylko zapytać czy nie widziałaś gdzieś Luke’a? – przerwał mi.
- Nie, ale miło by było gdybyś ty widział gdzieś Lisę.
- Przykro mi. - popatrzył na mój lunch i mogłabym przysiądź, że usłyszałam burczenie w jego brzuchu. - Mogę się dosiąść do Ciebie? - zapytał z nutką nadziei w głosie, po czym dodał ciszej - Gdziekolwiek będziesz siadać.
- Jasne – powiedziałam, kierując się szybko na ławkę, która znajdowała się dokładnie w centralnej części naszego “podwórka” szkolnego. Wciąż grzebałam w swoim telefonie. Wysłałam do Lis chyba 15 SMS-ów, a ona nadal mi nie odpisała. Głowę zawracała mi ta sprawa z noclegiem u Ash’a tak jakbym po raz pierwszy miała styczność z Lisy rodziną i nie mogłaby wpuścić mnie do siebie do domu. Mogłam cicho siedzieć w jej pokoju, też mi coś. Jeszcze ta dziwna dziewczyna podeszła do mnie, jakbym była jej kumpelą. Była chamska i pewna siebie. Nie mogłam tego znieść w szkole, była tylko jedna taka dziewczyna i byłam nią ja. 
- Halo Sam! - chłopak machał ręką przed moją twarzą, prawdopodobnie w celu wybudzenia mnie z mojego chwilowego zamyślenia.
- Zabieraj te łapy, jeśli nie chcesz żebym poodgryzała ci palców - chłopak zabrał rękę z przed mojej twarzy z prędkością światła.
- Pytałem tylko czy dzwoniłaś do Lisy, ale byłaś tak zamyślona i nieobecna.
- Mam dużo na głowie, Calum. Nie dzwoniłam do niej, ale pisałam. A ty? -zapytałam.
- Co ja?!
- Próbowałeś się z nią skontaktować? - zapytałam niebywale łagodnym tonem, co było do mnie wręcz niepodobne. Obserwowałam chwile chłopaka i dostrzegłam na jego policzkach lekkie rumieńce. - To jak odpowiesz na moje pytanie? - ponaglałam chłopaka, w międzyczasie jedząc moja sałatkę, którą od czasu do czasu popijałam moim Sprite’m.
- Nie, ale dzwoniłem do Luke’a i… - przerwałam chłopakowi, ciągle to robiłam, to był chyba mój mały nawyk.

- Jaki to ma związek z Price?
- A dasz mi skończyć? - spytał retorycznie - Mówił, że nocował u niej, bo była sama w domu i czegoś się bała i że będą niedługo w szkole, ale ich jeszcze nie widziałem. Mieli przyjść już godzinę temu. - chłopak skończył i wyjął ze swojego plecaka kanapkę.
- Haha, twój kolega cię chyba okłamał, żeby wzbudzić twoją zazdrość. - powiedziałam rozbawiona – U Lisy była rodzina, niemożliwe żeby u niej nocował.
- Luke by mnie nie okłamał - dodał z pełną buzią, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.
- Taki męski kodeks? - zapytałam poważnie, aby zaraz po tym wybuchnąć głośnym śmiechem - Luke chciał żebyś był zazdrosny to tyle.
- Nie jestem zazdrosny, tylko się martwię - oburzył się.
- Jesteś – powiedziałam, wyrzucając resztki mojej sałatki do kosza.
Odeszłam od stolika, zostawiając przy nim zdezorientowanego bruneta, który w dalszym ciągu kończył swoją kanapkę. Za 10 minut kończyła się przerwa, a ja musiałam się przemieścić z jednego krańca szkoły w drugi. Idąc powtórnie korytarzem, dostrzegłam kogoś sylwetką podobnego do Lisy, więc ruszyłam szybciej w tamtą stronę. Mimo moich usilnych starań i szybkiego chodu postać zniknęła z moich oczu. Miałam nadzieje, że nie przewidziało mi się i widziałam Lisę. Musiała wyjaśnić mi parę spraw. Calum nagadał mi jakiś głupot i chyba pomału świrowałam. Ciągłe “ostrzegawcze” SMS’y od N, a teraz jeszcze ona. Udałam sie do szafki i wyciągnęłam z niej plecak, włożony tam wcześniej przeze mnie. Pobiegłam pod salę biologiczną i spóźniona wbiegłam na lekcję.


- Collins. - powiedział pan.
- Jestem – odkrzyknęłam, siadając w ławce. Nauczyciel lekko podniósł głowę i spojrzał na mnie spod swoich okularów, patrzył tak parę sekund i przeniósł swój wzrok z powrotem na dziennik.
- Spóźniona - dodał spokojnie i odznaczył sobie moje spóźnienie. Czytał po kolei listę. a ja zdążyłam wzrokiem obiec całą salę w poszukiwaniu mojej kumpeli. 
- Price - powiedział nagle nauczyciel, nie usłyszał żadnej odpowiedzi - Price! - powtórzył głośniej.
- Nie ma. - odpowiedziałam i w tym samym czasie do sali wbiegł śmiejący się Luke, trzymający Lisę za rękę.
- Przepraszamy za spóźnienie - powiedzieli chórkiem. - Autobus nam uciekł. - znów powiedzieli to w jednakowym czasie, wybuchając śmiechem.
- Mało ważne - powiedział nauczyciel - wpisuje wam spóźnienie, a teraz siadać do ławki.
Blondyn szybko zajął swoje miejsce obok swojego kolegi. Dziwne, że nie widywałam go wcześniej na lekcjach. Może wyda wam się to dziwne, ale nie obchodziła mnie moja klasa, a tym bardziej chłopcy w moim wieku. Tylko ciągle zastanawiałam się jakim cudem nawet nie dostrzegłam obecności Luke’a, był całkiem przystojny, a ja nie przegapiałam takich okazji. Brunetka pomału siadła na krześle obok mnie. Wyciągnęła wszystkie książki i odwróciła się w moją stronę. 
- Nie uwierzysz co się stało – zaczęła.
- Nie, to ty nie uwierzysz co się stało - powtórzyłam po koleżance, ta spojrzała na mnie zdziwiona. Uśmiechnęłam się nieszczerze, pokazując wszystkie moje zęby - Oh, nadal nie wiesz, to ja ci powiem. Jedna dziewczyna została w delikatny sposób wyproszona ze swojego domu, więc udała się do swojej najlepszej przyjaciółki, ta jednak powiedziała jej że nie może jej przyjąć. Dziewczyna nie wiedziała co ze sobą zrobić, znalazła jednak nocleg u chłopaka, który wolałby zjeść robaka niż ją przenocować, a tak przynajmniej było do tej pamiętnej nocy. Spędziła noc u tego obcego kolesia, rano wyszła na przystanek i przyjechała do szkoły przekonana, że jej przyjaciółka będzie na nią czekać zmartwiona i zapyta gdzie nocowała, lecz w zamian tego dowiaduje się, że jej najlepsza przyjaciółka ją okłamała i wolała przenocować u siebie jakiegoś blond fagasa! - zaakcentowałam kilka ostatnich słów tak, aby Luke również je usłyszał.
- Sam to nie tak ja… - dziewczyna próbowała się tłumaczyć, lecz na marne, gdyż znów jej przerwałam.
- A wiesz co jest w tym najlepsze? - zatrzymałam się na chwile. - Że jak chciałaś w spokoju się z nim pieprzyć, to mogłaś powiedzieć mi chociaż prawdę.
- Nie każdy jest taki jak ty i pieprzy się z kim popadnie! - krzyknęła nagle dziewczyna, po czym zakryła sobie ręką usta - Jeju, ja nie chciałam, Sam.


- Daruj sobie. - spakowałam szybko swoje książki i wstałam. - Mogę wyjść do pielęgniarki? - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Idź -  odpowiedział mi krótko nauczyciel. Pewnie cieszył się, że się mnie pozbędzie.



Ashton

         Skończyłem wszystkie dzisiejsze wykłady,  więc miałem czas dla znajomych. Wyjąłem swoją komórkę i wykręciłem numer do Caitlin. Po 2 sygnałach dziewczyna odebrała.

- Tak?
- Hejka - odpowiedziałem radośnie - masz może dzisiaj ochotę na jakiegoś małego grill’a?
- Wiesz jak mnie podejść. - odpowiedziała i nie musiałem jej widzieć, żeby wiedzieć, że się uśmiecha.
- To jak? może zaproszę kilku moich znajomych i o 19 zaczniemy?
- Brzmi świetnie.
- Super, to do zobaczenia. - rozłączyłem się.
Kierowałem się w stronę parkingu, chciałem jechać do sklepu, aby zakupić kilka potrzebnych rzeczy, kiełbaski, patyki do szaszłyków, jakieś napoje i może kilka piw. Dotarłem na miejsce, w którym stał mój samochód i ruszyłem do sklepu, kierując nie chciałem wykonywać telefonów, ponieważ kilka razy, przez taką głupotę dostawałem mandaty i punkty karne. Nie chciałem stracić mojego prawka, więc postanowiłem, że zadzwonię po dotarciu na miejsce. Jechałem autostradą, więc w kilka minut znalazłem się na miejscu. Wyłączyłem silnik, ale nadal pozostałem w samochodzie. Sięgnąłem po telefon do spodni i wykręciłem numer do Michael’a.
- Słucham. 
- Mikey robimy grill’a, u mnie dziś wieczorem. Obecność obowiązkowa, widzimy sie o 19.


- Tak jest! - odpowiedział jak żołnierz na rozkaz.
- To do zobaczenia. - powiedziałem rozłączając się.
                Podobnie zaprosiłem Caluma, lecz gorzej było z Luke’m, nie mogłem sie do niego dodzwonić, choć próbowałem chyba 5 razy. Postanowiłem więc skontaktować się z Lisą, tak samo nie odbierała, zapewne wypadło jej coś i nie ma czasu na telefony.  Została mi Samanth’a. Odebrała w błyskawicznym tempie.

- Tak? - zapytała lekko zachrypniętym głosem.
- Hejka, masz może ochotę na grill’a?

- Nie do końca.
- Będzie piwo - próbowałem namówić dziewczynę, wiedziałem że była imprezowiczką i ten argument będzie najmocniejszym jaki mogę podać.
- Nie mam ochoty Ash. - zaprotestowała po raz drugi.
- Ale coś się stało? - zapytałem z troską.
- Tak. Lisa mnie oszukała. Kłamstwa bolą. – powiedziała, delikatnie szlochając do słuchawki swojego telefonu.

- Gdzie jesteś? - zapytałem nagle.
- Pod szkołą.
- Jadę po ciebie, czekaj tam. - rozłączyłem się zanim dziewczyna zdążyła mi odmówić.
Nie wchodząc do sklepu, ruszyłem w stronę jej szkoły. Od wczoraj ta dziewczyna jest mi trochę bliższa. Chwila szczerej, spokojnej rozmowy i człowiek zmienia podejście. Nie chcę by była teraz sama.


Samantha

         Siedziałam na schodkach przed szkołą. Trwały lekcje, więc miałam chwile spokoju. Usłyszałam dźwięk dzwonka, sygnalizujący przerwę. Jej, nie nacieszyłam się zbyt długo moją samotnością. Pozostałam w tym samym miejscu i patrzyłam w jeden punkt przed sobą. Telefon w mojej kieszeni zawibrował. Miałam nadzieje, że to Ash z wiadomością, że jest niedaleko i może podwieźć mnie do domu, abym trochę odpoczęła.


                                              “Wejdź do środka bo się przeziębisz. N” 
                . Znów ten natręt, rozejrzałam sie dookoła, lecz nie zauważyłam nikogo kto mógłby mi się przyglądać. Kolejny SMS przyszedł na mój telefon.
                        “Mam nadzieje, że nie obraziłaś się o to, że odwiedziłem Lisę. N” 
                Zamarłam w bezruchu i patrzyłam beznamiętnie w telefon. Jak to odwiedził Lisę? Czy to oznaczało, że ten który wypisuje do mnie od kilku dni, ten który daje mi wskazówki, ten który czasami przyprawia mnie o uczucie lęku, to znajomy Lisy?! Nie mogłam uwierzyć w to, co przeczytałam. To było dla mnie nierealne, choć z jednej strony wszystko by się zgadzało. SMS’y zaczęły się od imprezy, na której przecież byli nasi znajomi, wiedział o mnie dużo, bo przyjaźnił się Lis, obserwował mnie właśnie w tej chwili, co mogło oznaczać, że chodzi do naszej szkoły. Nie, to nie jest możliwe. Czy mój dręczyciel ujawniłby się w tak banalny sposób? Wstała i zebrałam w sobie wszystkie siły, weszłam z impetem do szkoły i zaczęłam się szybko rozglądać po holu. Kolejny SMS.

                          “Nie znajdziesz mnie, nawet jeśli będziesz próbowała. N”
Kurwa, on wie, że właśnie teraz go szukam. Przebiegłam szybko korytarzem i odnalazłam Lis.
- Czy tylko Luke u Ciebie nocował? - spytałam szybko.
- Tak, nie mam przed tobą nic do ukrycia. - zaczęła swoje tłumaczenie. Nie miałam czasu, teraz już wiedziałam kto jest moim prześladowcą. Nie miałam zamiaru darować mu tego w tak łatwy sposób.

Ashton

         Odebrałem Samanthę spod szkoły. Wyglądała na dość pogodną, co wydawało mi się dziwne, bo podczas naszej rozmowy przez telefon wyraźnie słyszałem, że coś było nie tak. Jechaliśmy chwile w ciszy, ale nie mogłem powstrzymać się przed zadaniem jej choć jednego pytania.


- Co się stało, że nie byłaś w humorze?
- Nie ważne Ash, teraz chce się tylko zabawić – powiedziała, spoglądając w moje oczy. Gdyby nie to, że właśnie prowadziłem auto z chęcią nie odrywałbym oczu od jej niebieskich tęczówek.
- To co jedziemy do sklepu? – zapytałem, chcąc chyba trochę rozluźnić atmosferę.
- Jasne - odpowiedziała mi szybko dziewczyna, po czym zapadła długa cisza. Nikt z nas nie miał jakiegoś tematu do wspólnej rozmowy. Każde moje pytanie kończyło się jej jedną krótką odpowiedzią i odwrotnie. 
- Jesteśmy na miejscu – powiedziałem, gdy skończyłem parkować.
- Ashton? - zapytała dziewczyna, spoglądając na mnie. Odwróciłem się oczekując jej pytania - Czy sądzisz, że jak samochód staje na parkingu i wyłączasz silnik to nie domyślę się, że już dojechaliśmy? – zapytała, po czym wybuchła głośnym śmiechem.
- Sam, przepraszam chyba trochę stresuje się tym grill’em. – powiedziałem, odwracając się twarzą w stronę przedniej szyby. Na naszą małą imprezkę miała przyjść Cait i bałem się, że nie spodoba jej się. Od dłuższego czasu coraz bardziej zależało mi na tej dziewczynie. Zawsze była moją przyjaciółką, więc w momencie, w którym zacząłem czuć do niej coś więcej, lekko się przeraziłem i odtrącałem ją od siebie za wszelką cenę. Nasze stosunki się popsuły, lecz ostatnio wszystko pomału zaczyna wracać do normy, może dlatego się tak bardzo boję? Teraz wiem już na sto procent, że mogę z nią być, że chce z nią być.

- Irwin! - sprowadziła mnie na ziemie dziewczyna, najwyraźniej na chwilę się zamyśliłem.
- Tak?
- Eh, nieważne - dziewczyna machnęła ręką w geście zrezygnowania - Idziemy czy będziemy tu tak siedzieć?
- Idziemy! – odparłem, wysiadając z auta, zamknąłem je i ruszyliśmy w stronę marketu.



                                                                           *

         Niosłem już trzy torby z jedzeniem, a za mną Samantha męczyła się z kolejnymi dwoma, odstawiłem swoje do bagażnika i wróciłem się, aby pomóc dziewczynie. Kiedy donieśliśmy zakupy, jeszcze raz wszystko dokładnie przejrzeliśmy, kilka paczek chipsów, soki, piwa, słodkie przekąski, kiełbaski na grill’a, mieliśmy wszystko co było nam potrzebne. Wsiedliśmy do samochodu, Samantha była cała rozpromieniona, widać było po niej, że jest zachwycona organizacją tego grill’a. Jechaliśmy już dłuższy kawałek, między nami panowała niezręczna cisza.

- Jedziemy po Lisę? - zapytałem, miałem nadzieję, że przy przyjaciółce choć troszkę się otworzy.
- Nie! - krzyknęła - Znaczy, jeśli na prawdę chcesz ją na imprezie to ją zniosę, ale wolałabym nie. - otworzyłem szerzej oczy z zaskoczenia.
- Ale coś się stało?
- Jeju Ashton, jeśli coś Ci nie pasuje to odwieź mnie do domu. - niespodziewanie docinałem pedał gazu, dziewczyna zaczęła się śmiać, chociaż to miałem z głowy. Rozbawiłem ją. Z łatwością wymijałem kolejne auta. W niecałe piętnaście minut byliśmy u mnie pod domem. Dziewczyna z trudem opanowała swój śmiech.

- Uwielbiam szybką jazdę! - powiedziała radośnie i mocno mnie przytuliła. - A teraz zabieramy się za szykowanie, zostało nam jeszcze tylko 4 godziny - zaakcentowała słowo tylko.
- Tylko? - zachichotałem jak mała dziewczynka - Chyba aż. - poprawiłem ją.
- Tylko. - dodała pewniej - czy ty widziałeś się dzisiaj w lustrze? - zapytała złośliwie.
- Tak, a czemu pytasz?

- Mam tylko cztery godziny na ogarnięcie tego, więc się rusz. - powiedziała uśmiechnięta i wybiegła z samochodu.
- No teraz to przegięłaś - powiedziałem i wysiadłem za dziewczyną z auta, staliśmy po dwóch przeciwnych stronach samochodu, ruszyłem w lewo i dziewczyna zareagowała w ten sam sposób, ganialiśmy się tak przez chwilę, lecz w końcu udało mi się ją złapać, podbiegłem do niej od tyłu i objąłem rękami w pasie, dziewczyna zaczęła się śmiać i machać nogami, zakręciłem ją kilkakrotnie i odstawiłem na miejsce. 
         Oparła się plecami o drzwi od mojego domu. Znosiłem reklamówki i stawiałem obok niej, znalazłem klucze, które wręczyłem dziewczynie. Otworzyła dom i postawiła nasze zakupy w kuchni. Kiedy wszystko było już rozpakowane i przygotowane na przyjście gości, mogliśmy się wreszcie zająć moim “tragicznym wyglądem”.



                                                                          *


        - Idą! - krzyknęła dziewczyna z dołu. Przeglądałem się w lusterku,  nie zmieniła dużo w moim wyglądzie, zawiązała mi tylko bandanę na głowie, reszta pozostała prawie bez zmian.
- Otwórz im drzwi! - sprzątałem w pokoju, lubiłem porządek a Sam, swoim “małym przeszukaniem” narobiła bałaganu w moim pokoju. 
         Zszedłem na dół i w drzwiach zauważyłem Caitlin, wyglądała ślicznie, miała zwiewną sukienkę i niewielką torebkę w ręce, jej włosy były pokręcone.
- Cait - powiedziałem lekko oszołomiony jej wyglądem.
- Ashton - powiedziała dziewczyna z lekkim uśmieszkiem - a ty jesteś? - odwróciła wzrok w stronę Samanthy.
- To znajoma - powiedziałem szybko. Już miałem zacząć się tłumaczyć, lecz z opresji wybawili mnie chłopcy, którzy zjawili się nagle w drzwiach.
- Co tak stoicie? - zapytał Michael - I wszystko jasne. - podszedł do Sam i podniósł ją, przestawiając w inne miejsce. - To tylko jakaś deska zastawiając drzwi – dodał, uśmiechając się w stronę Sam. Wszyscy wybuchli głośnym śmiechem.
- Deska, w którą nie raz chciałeś zapukać - dodała dziewczyna, Calum zwijał się ze śmiechu, ale było widać, że Cait była zdegustowana ich głupimi, przekomarzaniami.
- Chociaż dzisiaj skończcie - powiedziałem ostro - Idźmy już na tego grill’a, bo kiełbaski się spalą. 
         Siedzieliśmy wszyscy razem przy stole, popijając piwo i od czasu do czasu żartując. Było świetnie. Samantha, była pochłonięta rozmową z Cal’em a ja, Cait i Makey gadaliśmy razem.
Sam gwałtownie wstała i zakręciło jej się lekko w głowie, Calum podtrzymał dziewczynę i zaproponował, że zaprowadzi ją na górę.
- Calum, uważaj! - powiedziała nagle Caitlin.
- Niby czemu? - zapytał ciemnowłosy.
- Koleżanka już dużo wypiła, a znana jest z przelotnych nocy. - dodała.
- Co powiedziałaś?! - krzyknęła Samantha.
- Jestem pewien, że nie miała tego na myśli - starałem się opanować sytuację. Zanim zdążyłem się zorientować Sam wylała na moją znajomą szklankę pełną soku. Złapała bruneta pod rękę i udali się na górę.

- Co to miało być?! - krzyknęła na mnie brunetka, cała mokra od soku pomarańczowego.
- Jest mi strasznie przykro, że do tego doszło – mówiłem, ale dziewczyna mi przerwała.

- Masz wybór. - powiedziała krótko. Nie do końca zrozumiałem o co jej chodziło. Zabrała swoją torebkę i wyszła, opadłem ciężko na krzesło i zacząłem sie bawić telefonem. Dostałem SMS’a od Luke:




“ Jest z tobą Samantha?” 


“Tak”

odpisałem krótko, dostałem jeszcze tylko SMS o lekko niezrozumiałej treści.

“Upojenie alkoholowe to nie najlepszy pomysł, na miły wieczór” 

Pokazałem SMS Michael’owi i obaj postanowiliśmy już nic więcej nie odpisywać. Poszliśmy na kanapę i zaczęliśmy oglądać jakiś film. Nawet nie zorientowałem się, kiedy usnęliśmy.

____________________________________________________

Będę super happi jeśli zostawicie kom ;p

22 komentarze:

  1. Nie postarałaś się. JAK MOŻNA TAK DŁUGO NIE DODAWAĆ.

    WSTYD xD

    Nie no, dobry jest xD

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku cieszę się, że dodałaś:)
    naprawdę świetny:>
    nie mogę się doczekać następnego
    @ayemybizzle

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie :) cudowny rozdział słoneczko <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie! Cudowny :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się że w końcu go dodałaś! jest cudowny ♥ piszesz wspaniale

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki zbieg okoliczności też u mnie jest grill xD
    Świetny rozdział mama nadzieje że następny będzie szybciej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu! Ale jestem szczęśliwa, że jest kolejny :D Mam nadzieje że następny też będzie za niedługo :D Ale się pewnie będzie działo z Sam i Lukiem skoro ona myśli że to on wysyła wiadomości xD ojej! Chcę kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Narescie !!!
    super rozdział opłacało się czekać !!
    POZDRAWIAM i nie moge się doczekać kolejnego rozdziału !!
    a i mam takie małe pytanie mażna znaleść jakołś strone o waszym fanpejdzu np fb czy tt ???
    PROSZE O ODPOWIEDŹ !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mamy fanpage ani nic podobnego bo uważam że mamy zbyt mało czytelników, ale mamy swoje prywatne twittery z których informujemy o nowych rozdziałach ;]

      Usuń
    2. ciesze się i prosze o kontak to mój user @chomik1578
      pozdrawiam ;)

      Usuń
  9. kocham !!!
    nie moge się doczekac kolejnego !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty rozdział ! :D Ubawiłam się przy pierwszej części, 'blond fagas' był bezbłędny ! xD Nie mogłam przestać się śmiać ;) Cóż, gdybym nie czytała poprzedniego rozdziału, pewnie doszłabym do tego samego wniosku co Samantha, także nie ma się jej co dziwić ;3 Jestem ciekawa co nagadała Luke'owi. Jak w ogóle mogła pomyśleć, że to on jest jej prześladowcą ? Naprawdę myślała, że jest tak mało kreatywny ? Gdyby nim był, na pewno nie dałby się tak szybko rozpracować. Ciekawe co się pomiędzy nimi zdarzyło :) Mam mało czasu, także pozdrawiam i do następnego :*
    M. xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny, warto było tyle czekać ♥ :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. SUUUUUUPPPEEEEEEERRRRRRRRR!!!!!!!
    zgadzam się z Mają warto było czekać. Nie wiem co napisać samo super nie wystarczy. Ten rozdział jest najlepszy z tych których czytałam.
    No co innego mam napisać.
    Czekam na następny.
    Życzę weny i udanych wakacji. <3

    OdpowiedzUsuń
  13. kidy nastempny rozdział ?? :o

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy następny rozdział? Nie moge się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy od Daisy która chwilowo jest na wakacjach i wraca dopiero 5 więc nic mi nie wiadomo

      Usuń
  15. kiedy nastempny ??? :o

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetnyyy... Dodawajcie szybko następny

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam wszystkie i czekam na następny rozdział ! <3

    http://lilly-lill.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  18. Czekam na nexta. <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystkie rozdziały przeczytane i stwierdzam że są super. Dawaj nexta jak najszybciej! :* <3

    OdpowiedzUsuń